Kategorie blog
Nie ma przypadków. Wspomnienia terapeutki
Nie ma przypadków. Wspomnienia terapeutki

 

















SPIS TREŚCI


Wprowadzenie.....................................................................................................................7
     Mapa Świadomości................................................................................................................11

Rozdział I: Wstyd, wina, apatia, żal, strach ......................................................................15
     Wstydzę się siebie, czuję się gorsza od innych, mam żal, boję się.............................................15
     Czy muszę być odbiciem mego ojca?......................................................................................32
     Czy chcę się bać całe życie?...................................................................................................48
     Dlaczego jestem taka napięta w obecności partnera?...............................................................57
     Mądrość chodzi ulicami..........................................................................................................70

Rozdział II: Czy mogę przestać stosować przemoc? .........................................................77
     Nienawiść mnie spala ............................................................................................................92

Rozdział III: „Aniołek do tańca i do różańca”...................................................................103

Rozdział IV: Nie ma rzeczy niemożliwych........................................................................ 111
     Życiorys pacjentki............................................................................................................... 111
     Z perspektywy terapeutki.....................................................................................................141
     Anka Stoitsi-Nieprzecka – kim jestem ...................................................................................147
     Gdy uczeń jest gotowy – nauczyciel się znajdzie....................................................................150
     Z perspektywy Czarka .........................................................................................................164
     Refleksje ............................................................................................................................166

Technika uwalniania według Davida R. Hawkinsa............................................................169

Bibliografia .......................................................................................................................179

Podziękowania..................................................................................................................181







WPROWADZENIE



         To, co przedstawiam w tej książce, to prawdziwe historie. Zdarzyły się moim pacjentom, klientom w ostatnich latach. Jeszcze pół roku temu ani mi w głowie było pisanie.
         Dlaczego więc piszę? Zostałam skutecznie namówiona przez mojego cudownego Przyjaciela i cudowną Przyjaciółkę Anię.
         Dość długo się opierałam, zbijając różne argumenty, które padały. Jednak „kropla drąży skałę” – poddałam się. Gdy pytałam moich pacjentów i klientów o zgodę na wykorzystanie ich historii – żadna osoba nie powiedziała „nie”. Byłam tą postawą niezwykle poruszona. Tego się nie spodziewałam. Usłyszałam wręcz: „Jeśli to komuś pomoże, to proszę pisać”.
         To dodało mi otuchy, odwagi do pisania o wspaniałych ludziach, którzy doświadczając odrzucenia, bycia niekochanymi w dzieciństwie, nie mając oparcia w najważniejszych dla nich osobach, rodzicach, doświadczając od nich przemocy (psychicznej, fizycznej, seksualnej), uwolnili się od własnej przemocy, gniewu, żalu, niemocy, bycia ofiarą. To historie osób, które przebaczyły swym oprawcom, które nauczyły się być odpowiedzialne za swoje życie, które zdecydowały się wybaczyć i uwolnić od niszczących je uczuć. To historie osób, które osiągnęły tak zwane



8                                                                                  NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI



„dno” i pokazały, że możliwe jest wzrastanie poprzez dźwiganie się po raz kolejny z upadku, że można wreszcie podjąć decyzję: „nie chcę tak żyć, nie chcę krzywdzić innych i siebie, nie chcę być taki jak mój ojciec – tyran i alkoholik”.
         Ale warunkiem tego jest przyznanie się przed samym sobą: „zachowuję się tak samo jak mój ojciec”, „jestem sprawcą przemocy”, „mam żal do matki, do siebie – ale to mnie niszczy, żyję cały czas przeszłością”, „piję, bo cały czas się boję, a światu pokazuję swoje maski… swoje niskie poczucie wartości próbuję podnosić przez sukcesy w pracy”.
         Trzeba stanąć twarzą w twarz z prawdą o sobie! To od tego zaczyna się zmiana, a właściwie przemiana. Ta prawda o sobie jest fundamentalna, gdyż może uruchomić szereg decyzji – szukania pomocy, podjęcia terapii, wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, zmiany dotychczasowej perspektywy, wyjścia z roli ofiary…
         Moja praca z ludźmi, którzy mają za sobą wyjątkowo trudne doświadczenia i przeżyli traumy, pokazuje, że w rezultacie stają się osobami niezwykle rozwijającymi się duchowo, uzyskującymi wewnętrzny spokój, pracującymi często na rzecz potrzebujących, wykorzystującymi swój ogromny potencjał dla dobra innych. Osoby te dokonują zmiany dotychczasowej hierarchii wartości, celów życiowych. Stają się lepszymi rodzicami dla swoich dzieci, ale też uzdrawiają relacje z własnymi rodzicami i relacje z samym sobą. Zamiast żywienia do siebie nienawiści, pogardy czy karania siebie w różny sposób – odzyskują szacunek, uczą się akceptacji siebie, tolerancji i zrozumienia, odpowiedzialności, pokory. Brzmi nieprawdopodobnie?
         To piękne historie, pokazujące, że nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma przypadków. Ale ważne jest, by wiedzieć, że potrzebna jest Twoja decyzja, świadomość, że masz wybór, a przede wszystkim Twoja determinacja – co dla mnie okazało



WPROWADZENIE                                                                                                                           9



się niesamowitym odkryciem i odpowiedzią na pytanie stawiane od lat: dlaczego tak mało osób uzależnionych zgłasza się na leczenie, dlaczego niektórzy dźwigają się z tak ogromnie trudnej sytuacji życiowo-finansowej, rodzinnej, prawnej, a niektórzy nie, mimo że na wyciągniecie ręki – ich ręki – jest pomocna dłoń.
         W ciągu całego mojego życia zawodowego (psychologa, terapeuty, biegłego) wciąż szukałam optymalnych metod pomagania innym, jednocześnie nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Dzisiaj korzystam głównie z teorii poznawczo-behawioralnej, psychoterapii zorientowanej na proces według Arnolda Mindella, koncepcji schematów.
         Korzystam z wielu metod, różnych technik, m.in. pracuję z podświadomością, z linią czasu Tada Jamesa, korzystam z hipnozy, regresji hipnotycznej, koncepcji światów równoległych, techniki wizualizacji, kuli światła Jednorożców według Diany Cooper oraz innych technik, a szczególnie jest mi bliska technika uwalniania Davida R. Hawkinsa. To głównie koncepcji rozwoju świadomości Davida Hawkinsa używam w mojej pracy. To on jest moim mentorem.
         Odczuwam radość z towarzyszenia wielu osobom w ich poszukiwaniach drogi do samych siebie, do odzyskiwania przez nich szacunku do siebie i uwalniania się od strachu, nienawiści, pogardy do samych siebie; mam ogromną satysfakcję ze wspierania wielu osób w ich głębokiej przemianie duchowej.
         To nie dzieje się samo. Uwalnianie się od traum, zmienianie schematów poznawczych, emocjonalnych, wzorców zachowania – to praca pacjenta. Ja nikogo nie uzdrawiam. To pacjent sam się uzdrawia, korzystając z mojej pomocy, technik, które mu proponuję. To pacjent decyduje, czy chce zmiany w swoim życiu, czy nie. Wybór należy zawsze do niego. To on przychodzi do tego, a nie innego terapeuty. Nie ma przypadków.



10                                                                                NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI


        
         Klient ma wolną wolę. To on decyduje, czy schować dumę do kieszeni i poprosić o pomoc. Ma wybór. Czasem jednak nie zdaje sobie sprawy, że ma wybór.
         Zwrotem w mojej pracy zawodowej, skutkującej głębszym zrozumieniem źródeł różnic w funkcjonowaniu pacjentów, ludzi w ogóle – było poznanie prac genialnego Davida Hawkinsa, mistyka i psychiatry. Jego koncepcja poziomów świadomości powiązana z dominującymi uczuciami, wizją Boga, wizją życia i wykalibrowanymi poziomami mocy – zrobiła na mnie ogromne wrażenie i sprawiła, że zdecydowałam się pracować według jego techniki uwalniania. Książki Davida Hawkinsa „przyszły do mnie” dzięki Ani, z którą już od jakiegoś czasu podążałyśmy razem ścieżką rozwoju duchowego.
         A więc „kilka słów” na temat koncepcji rozwoju świadomości według Davida Hawkinsa i przekraczania kolejnych poziomów.
         Mapa Świadomości to praktyczny przewodnik w zrozumieniu ewolucyjnych poziomów świadomości, które mają zostać przekroczone w procesie rozwoju duchowego w kierunku przyjęcia, uznania swojej Boskości, powrotu do Boga w sobie. Mapa pokazuje też przeszkody do pokonania na tej drodze do oświecenia. W przekraczaniu poziomów świadomości ważna jest ludzka wola. Różnimy się poziomami świadomości, po których wspinamy się w swojej drodze do Boskości. Ale każdy człowiek jest na drodze rozwoju duchowego. Jeden osiągnie oświecenie w setnym wcieleniu, inny w tysięcznym.
         Skąd się wzięły te „przekraczania poziomów’?
         Życie każdego człowieka nie zaczęło się wraz z narodzinami w tym życiu i nie zakończy się wraz ze śmiercią, gdyż każdy człowiek powstał z Boga, jest DUCHEM, NIESKOŃCZONĄ ISTOTĄ.



WPROWADZENIE                                                                                                                         11



        




12                                                                                NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI



         Kiedy człowiek powstał z Boga? Jego POTENCJAŁEM KARMICZNYM – już na samym początku PODRÓŻY – BYŁO BYĆ BOGIEM, CZYLI – WIBROWAĆ NA POZIOMIE 1000. Podczas kolejnych wcieleń celem ostatecznym jest osiągnięcie poziomu 1000 – przez przekraczanie kolejnych poziomów świadomości – aż do poziomu Oświecenia, aż do powrotu „do Domu”, skąd wyruszyliśmy w tę podróż. Dlatego nie ma „gorszych” czy „lepszych” poziomów świadomości. Każdy poziom to kolejny szczebel w drabinie rozwoju duchowego. Nie ma też „złych” ani „dobrych” decyzji. Są natomiast konsekwencje i odpowiedzialność. Ta dualność – „dobro” i „zło” – to iluzja tego świata.
         Człowiek rodzi się z pewną karmą i może przekroczyć poziomy świadomości w danym życiu tylko do pewnego momentu. Ludzie najczęściej nie są tego świadomi. Część osób może w swoim konkretnym życiu osiągnąć poziom 100. Może też osiągnąć poziom 200 i czuć się dobrze. A część osób będzie się w swojej drodze duchowej rozwijała i to są ci, którzy decydują, aby dalej pomagać. To są ci, którzy szukają pomocy w rozwoju, chcą się dalej rozwijać. I to jest to przekraczanie poziomów świadomości – droga do swojej Boskości.
         Człowiek rodzi się z pewną karmą. Karma to „koło, lekcja”. Karma to duchowa odpowiedzialność.
         Karmę można przekroczyć. Dusza ma charakter ewolucyjny, ze względu na swoje pochodzenie i przeznaczenie, jest odpowiedzialna za swoje decyzje w danym życiu. Każdy z nas – od momentu urodzenia – posiada swój wykalibrowany poziom świadomości. Każdy z nas zaczyna kroczyć z miejsca, w którym znalazł się w procesie ewolucji.
         Trzeba zrozumieć karmę, aby nie myśleć o „przypadkowych” zdarzeniach w życiu. Karma jest liniowa, przenoszona przez duszę i dziedziczona w wyniku znaczących aktów woli. Może być



WPROWADZENIE                                                                                                                         13



negatywna karma – gdy np. są powtarzane zbrodnie na niewinnych albo gdy jest się współuczestnikiem i wiwatującym podczas przyglądania się cudzej śmierci. Cieszenie się z „cudzego nieszczęścia” jest również karmicznie istotne. Jest też dobra karma – czyli bezinteresowna służba, dobroczynne działanie, modlitwa, bezwarunkowa miłość, współczucie, wybaczanie.
         Karma – to skutek wyborów woli. W ogólnym polu świadomości zostają zapisane wszystkie – ważne i błahe – zdarzenia. Na poziom kalibracji świadomości każdego z nas wpływa korzystnie – podwyższająco lub obniżająco – każda podjęta decyzja i akt woli, myśl, emocja.
         Chodzi o to, aby sobie uświadomić, że jeśli w tym życiu nie podejmiemy decyzji o zmianie, to te same lekcje będą do nas wracać! Jeżeli biliśmy, znęcaliśmy się – to agresja, przemoc wrócą do nas. Ale mamy wolną wolę, aby wybierać swoją drogę. TO OD CZŁOWIEKA, JEGO WYBORU, DECYZJI, ZALEŻY, co w danej sytuacji zrobi, poczuje, czy weźmie za nią odpowiedzialność, czy wejdzie w rolę ofiary…






ROZDZIAŁ I


WSTYD, WINA, APATIA, ŻAL, STRACH



WSTYDZĘ SIĘ SIEBIE, CZUJĘ SIĘ GORSZA
OD INNYCH, MAM ŻAL, BOJĘ SIĘ



         Gdy zobaczyłam panią Beatę, od razu zaczęły napływać do mnie obrazy z przeszłości. Pani Beata, obecnie mająca 56 lat, w latach 2008–2010 leczyła się jako osoba współuzależniona – żona czynnego alkoholika. Korzystała wówczas z terapii indywidualnej i grupowej. Mąż, uzależniony od alkoholu, nie chciał się leczyć. Nigdy nie podjął leczenia odwykowego.
         Pani Beata (księgowa ze średnim wykształceniem, dwóch synów w wieku 24 i 19 lat) doświadczała w tym małżeństwie przemocy psychicznej i fizycznej.
         Pamiętam wyraźnie jej postać z początku terapii – osoby zgarbionej, przygnębionej, smutnej, pełnej lęku, jakby znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Lekarz psychiatra stwierdził u niej objawy depresyjno-lękowe i przepisał jej leki, które regularnie przyjmowała. Pojawiały mi się obrazy i słowa z przeszłości: „całe życie byłam uległa, robiłam to, co mąż chciał, ale mam już dosyć”. Tym, co sprawiło, że powiedziała „dość”, był fakt, że pijany mąż uderzył ją, szarpał i krzyczał, że „wyrzuci ją przez okno razem



16                                                                                NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI



z szybą (z drugiego piętra). Przez około dwadzieścia lat doświadczała od męża przemocy.
         Ale zarówno to zdarzenie, jak i fakt, że synowie „idą w ślady ojca” i są wobec niej „nieuprzejmi, nie słuchają jej, a czasami używają wobec niej takich samych obraźliwych słów, jakich używał jej mąż”, sprawiły, że zaczęła rozważać rozwód.
         Gdy podjęła decyzję o rozstaniu, mąż wyśmiał ją i wyzwał od „wariatek”, twierdząc, że: „na tej terapii robią z niej wariatkę”. Odczuwała głębokie rozczarowanie, ból, rozpacz, że synowie nie wspierali jej, zwłaszcza w tym czasie. Była przerażona, ale zdecydowała nie wycofywać sprawy o rozwód. Uczyła się korzystania z pomocy dla ofiar przemocy. To był dla niej bardzo trudny czas – pełen lęku, paniki. Jednak nie rezygnowała z terapii ani z decyzji o rozwodzie.
         Przeżyła ogromną traumę, gdy pijany mąż przystawił jej nóż do gardła, krzycząc, że „poderżnie jej gardło”.
         Mimo odczuwanego strachu i przerażenia rozwiodła się. Majątek uległ podziałowi. Synowie zostali z nią. Uczyła się m.in. stawiania im granic, rozpoznawania swoich potrzeb, dbania o siebie, wychodzenia z roli ofiary. Powoli leczyła się z depresji, wróciła do pracy, zaczęła uczęszczać na jogę, spotykać się z koleżanką.
         Kilka lat po rozwodzie były mąż „zapił się na śmierć”.
         Gdy spojrzałam na panią Beatę, odniosłam wrażenie, jakby czas się cofnął, chociaż nie do końca. Sprawiała wrażenie smutnej, przygnębionej – oczy przygaszone, sylwetka przygarbiona, jakby dźwigała na sobie ogromny ciężar. Pani Beata jest atrakcyjną szczupłą kobietą, ale dzisiaj, ubrana w czarną bluzkę ispodnie, sprawiała wrażenie osoby pogrążonej w depresji, bez nadziei na „lepsze jutro”. „Chociaż, gdyby nie miała iskierki nadziei, to by jej tu nie było” – pomyślałam.



ROZDZIAŁ I                                                                                                                                17



         Podając powód zgłoszenia, powiedziała: „Nie daję sobie rady, wysiadam psychicznie, jestem beznadziejna, do niczego się nie nadaję, wszystko mi przychodzi z trudnością, przytępiło mi myślenie i wzrok, mam żal do siebie za przeszłość, moje błędy, czuję się opuszczona przez synów, śpię tylko dwie godziny w nocy, budzę się wystraszona, targana niepokojem, mam gulę w brzuchu”.
         Jest na zwolnieniu lekarskim wystawionym przez psychiatrę, od dwóch tygodni przyjmuje leki uspokajające, nasenne, „ale nie działają na nią” i jest już umówiona z innym lekarzem. Pani Beata nadal pracuje jako księgowa, w tej samej firmie, mieszka sama, ma dwóch dorosłych synów, są już na swoim. Po rozwodzie z nikim się nie związała. Ma dobre warunki bytowe i finansowe. Ma dwie siostry, jej ojciec nie żyje. Jej 92-letnia matka przebywa od kilku lat w Szwajcarii, ale niedawno poinformowała ją, że przyjeżdża do Polski i zamierza zamieszkać u niej, gdyż ona ma najlepsze warunki.
         Pacjentka w dzieciństwie dużo chorowała i matka roztoczyła nad nią klosz. Nieustannie słyszała: „Nie rób tego, nie idź tam, bo będą się z ciebie śmiali, bo cię skrzywdzą, bo cię zgwałcą”. Pacjentka mówi, że była ograniczana przez matkę, wskutek czego nie nauczyła się radzić sobie z trudnymi sytuacjami. Ma o to wielki żal do matki. Przez całe dotychczasowe życie odczuwała lęk, wpadała w depresję, miała o sobie niskie mniemanie, bała się „wychodzić do ludzi”, chociaż odnowiła kontakty z niektórymi koleżankami, zaczęła dbać o siebie.
         Gdy dowiedziała się, że matka chce u niej zamieszkać, „wpadła w panikę”. Uważa, że matka jest „tyranką”, że po zamieszkaniu u niej nadal będzie nią rządzić, krytykować, mówić, co ma robić, a czego nie robić. Sama też widzi, że „robi to samo, co matka mówiła”, to znaczy rezygnuje często ze spotkań, na które jest zapraszana – „bo się ośmieszę”, „bo będą na mnie patrzeć jak na wariatkę”(mąż również nazywał ją wariatką).



18                                                                                NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI



         Na pytanie, co chciałaby zmienić w swoim życiu, w sobie, odpowiedziała, że: 1) chciałaby pokochać siebie, polubić siebie, 2) chciałaby czuć się dobrze w swoim towarzystwie, 3) czuć się swobodnie w towarzystwie innych osób, 4) umieć okazywać uczucia złości, miłości, radości.
         Zapytana, co czuje, podała: 1) żal do siebie, 2) złość do matki, 3) smutek, 4) nadzieję, że jest szansa na zmianę.
         Odnosząc się do jej ostatniego stwierdzenia – nadziei na zmianę – wyjaśniłam, na czym polega jej rola w terapii, sprawdziłam, na ile wierzy w zmianę i nad czym najpierw jest gotowa pracować. Podała, że chciałaby przede wszystkim: UWOLNIĆ SIĘ OD ŻALU DO SIEBIE, ZMIENIĆ OBRAZ SIEBIE NA POZYTYWNY.
         Analiza „żalu do siebie” pokazała, że pacjentka odczuwa: „żal po stracie szans”, ma „żal do siebie z powodu popełnionych błędów”, uważa, że „powinna inaczej postępować, inaczej żyć”. Ma również żal do matki. Pomyślałam, że dobrym sposobem uwolnienia pani Beaty od poczucia żalu i podniesienia jej energii będzie technika uwalniania. Zaproponowałam jej i wyjaśniłam technikę uwalniania według Davida R. Hawkinsa oraz technikę pracy z podświadomością. Pani Beata wyraziła zgodę na zasady współpracy oraz chęć skorzystania z proponowanych metod.
         Poprosiłam, aby usiadła wygodnie w fotelu, zamknęła oczy i skupiła swoją uwagę na oddechu. Kilka następnych minut było poświęconych uzyskaniu rozluźnienia fizycznego, psychicznego i umysłu. Dawałam sugestie wyciszenia, pogłębiania oddechu i uspokajania umysłu, porównując go do spokojnej tafli jeziora. Następnie poprosiłam, aby pacjentka poczuła w sobie żal, uczucie żalu, na tyle, na ile jest gotowa. Ma obserwować to uczucie – bez oceny, bez krytyki.
         Po chwili poprosiłam, aby wyobraziła sobie jakiś konkretny symbol tego uczucia. Od razu zdecydowanym głosem powiedziała: „WRONA, DUŻA CZARNA WRONA”.



ROZDZIAŁ I                                                                                                                                19



         Oznajmiłam, że może się uwolnić od tej wrony symbolizującej jej uczucie żalu, i zapytałam, czy chce tego, czy jest gotowa to zrobić. Szybko odparła „Tak” i dodała: „Wrona zmieniła się w białego gołębia, w sercu – zamiast ciemności – jest światłość, czuję wibrację w całym ciele, czuję inną energię”. Po chwili zaczęła szlochać… i powiedziała: „Czuję się uwolniona, poczułam, że mam władzę, że moje serce przepełnia radość”.
         Po łagodnym powrocie do rzeczywistości i wspólnym omówieniu odczuć pacjentka stwierdziła, że „czuje się bardzo dobrze”, była uśmiechnięta, oczy miała błyszczące, głos pewny, dźwięczny. Na zakończenie spotkania ustaliłyśmy, że sesje będą się odbywać co tydzień.
         Pani Beata otrzymała do domu zadanie, aby codziennie wykonywać coś innego niż zwykle, wprowadzać codziennie maleńką zmianę, mającą na celu przełamywanie starych schematów.

KRÓTKI OPIS PRACY TERAPEUTYCZNEJ
         1. Zapoczątkowanie procesu akceptacji przeszłości przez pacjentkę poprzez podważanie jej komunikatów i wprowadzanie nowych treści typu: „gdyby mogła zrobić coś inaczej, to na pewno zrobiłaby to”, „podejmowała w przeszłości takie, a nie inne decyzje, bo wydawały się one w tamtym czasie najlepsze, najbardziej skuteczne czy możliwe”.
         2. Rozpoznawanie i uwalnianie fałszywych przekonań na swój temat.
         3. Rozpoczęcie budowy oparcia w sobie przez świadome doświadczanie wpływu na swoje życie (poprzez planowanie i realizację konkretnych czynności).



20                                                                                NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI



         Na Mapie Świadomości Davida R. Hawkinsa uczucia wstydu, winy, apatii, żalu, strachu, pożądania, złości, dumy należą do niższych poziomów świadomości i są też najbardziej bolesne. Wstyd, poczucie winy, apatia, żal mają bardzo niski poziom energii, są blisko śmierci. Poziomy te cechują się m.in.: rozpaczą, depresją, nienawiścią do siebie, nienawiścią do innych, wyrzutami sumienia, oskarżaniem siebie, przerzucaniem odpowiedzialności na innych, bycie ofiarą. Świat z tych poziomów wydaje się niebezpieczny. Niski poziom energii powoduje, że osoby znajdujące się na tych poziomach nie są w stanie same osiągnąć wyższego poziomu, czyli wyjść samemu poza swój smutek, żal, rozpacz. Potrzebna jest pomoc innych osób, grup o wysokim poziomie energii.
         Ale człowiek ma wybór, gdyż posiada WOLNĄ WOLĘ: może poprosić o pomoc albo uciekać od odpowiedzialności i tkwić w roli ofiary. Może uwolnić się od destrukcyjnych, zatruwających umysł i ciało uczuć.
         Podstawową techniką, jaką stosuję podczas uwalniania toksycznych uczuć, jest technika uwalniania według Davida R. Hawkinsa:
         1. Uświadom sobie dane uczucie, np. żalu. Pozwól, by się ukazało, i pozostań z nim w kontakcie. Poczuj je.
         2. Niczego w nim nie zmieniaj, nic z nim nie rób – pozwól, aby swobodnie płynęło. Oznacza to po prostu zgodę na to, że to czujesz, i możliwość skupienia się na ukrytej za tym energii. Czyli pozwól sobie na odczuwanie żalu bez opierania się temu, co czujesz, bez potępiania czy moralizowania. Jesteś z tym uczuciem (żalu) i odpuszczasz wszystkie wysiłki, aby w jakikolwiek sposób je zmienić. Odpuść też chęć, by stawić temu opór. Skup się na uczuciu, nie na myślach.



ROZDZIAŁ I                                                                                                                                21



MÓJ DODATEK
         „A teraz proszę sobie wyobrazić jakiś konkretny symbol tego żalu”.
         „Duża czarna wrona”.
         Pytanie, czy pacjentka chce się uwolnić od żalu, który symbolizuje wrona, pozwala jej podjąć decyzję, zostawia jej wybór.
         Mój dodatek dotyczący konkretnego symbolu wynikł z obserwacji, że wielu osobom łatwiej skontaktować się z uczuciem poprzez konkretny symbol niż podczas bezpośredniej obserwacji uczucia.
         Na kolejnej sesji pani Beata podała, że kilka dni po ostatnim spotkaniu czuła się bardzo dobrze, przez kilka dni wprowadzała zmiany i opisywała je:
         „Czułam energię, chęć do działania, zaczęłam inaczej myśleć, ale znowu zaczęłam się martwić, bo dziewczyna jednego z synów zostawiła go, a wzięli już wspólny kredyt na mieszkanie”; znowu teraz: „spowija ją mrok”, wpada w panikę, co teraz będzie? Boi się, że syn się załamie. Ona znów, tak jak poprzednio, zaczyna bać się wszystkiego, obawia się, że zwolnią ją z pracy. „Znowu uruchomiła czarne scenariusze” – pomyślałam.
         Rano budzi się z lękiem, chce coś „wykrzesać z siebie, myśleć pozytywnie, że zwalczy tę swoją «niemoc», ale lęk jest”.
         Mówiła dużo, dość chaotycznie. Dominujące obecnie uczucie to „lęk, przerażenie, panika”.
         Uczucia wymienione przez panią Beatę – według Mapy Świadomości Davida R. Hawkinsa – są jednak już na wyższym poziomie niż żal czy wina.
         Zaproponowałam pacjentce technikę uwolnienia według Davida R. Hawkinsa, na co wyraziła zgodę.
         Po wprowadzeniu (standardowo) w krótką relaksację, wyciszeniu umysłu, zastosowałam technikę uwalniania (TU) oraz poprosiłam o wyobrażenie sobie jakiegoś konkretnego symbolu związanego z lękiem.



22                                                                                NIE MA PRZYPADKÓW. WSPOMNIENIA TERAPEUTKI



         Pani Beata od razu zaczęła płakać, wręcz szlochać. Zapytałam, co się dzieje. Odpowiedziała, że czuje lód i gdy go zaczyna obserwować, on się obsuwa z całego ciała; odczuwa ból, kawały lodu się obsuwają, każda komórka jest zamrożona. (Jej ciało zaczyna się skręcać, jakby odczuwała ogromny ból). Jestem zaskoczona tym, co widzę, pani Beata skręca się z bólu, jest to tak wyraziste, że zaczęłam się niepokoić, pomyślałam, że ten zamrożony strach, ból się rozmroził – wręcz fizycznie.
         Zapytałam, czy może sobie wyobrazić pod zamkniętymi oczami świecącą lampę, emitującą ciepło, która z prawej strony ma przycisk. Jeśli chce, może ten przycisk nacisnąć i wtedy światło z lampy rozpuści lód w jej ciele. Spytałam, czy chce to zrobić, czy jest gotowa. Zdecydowanym głosem odpowiedziała, że tak. Wtedy poprosiłam, żeby to zrobiła, powiedziała „już” i po naciśnięciu obserwowała, co się dzieje.
         Pani Beata opisuje: „lód spływa do nóg, jest w małych kawałkach, do nóg spływa”. „Może pani sobie wyobrazić, że spływa przez pani nogi na zewnątrz, do rzeki?” – zapytałam. Odpowiedziała: „O tak, spływa do rzeki, spłynął cały”. Oddycha głęboko, uśmiecha się. Mówi, że czuje ogromną ulgę, lekkość, mrowienie w ciele, stopach, czuje inną energię.
         Po omówieniu tego, co się wydarzyło, zmian w samopoczuciu, w energii, pani Beata otrzymała kolejne zadanie: codziennie wprowadzać jakąś małą zmianę, robić coś „inaczej”, coś innego niż zwykle (aby rozbić rutynę, stare schematy), mówić o swoich uczuciach najbliższym. Pani Beata wcześniej mówiła, że „jak się wygada siostrze, to czuje się lepiej”. Ma też zrobić listę rzeczy, czynności, które sprawiają jej przyjemność.
         Kiedy pacjentka przyszła na kolejną wizytę, wyglądała zupełnie inaczej niż tydzień wcześniej: uśmiechała się, miała wyraźny makijaż, usta i paznokcie pomalowane, włosy pięknie uczesane,



ROZDZIAŁ I                                                                                                                                23



bluzka w odcieniu fioletowym, ciemne spodnie. Sprawiała wrażenie osoby zadowolonej, radosnej.
         Od razu zaczęła mówić: „Lęki już odeszły, ale cztery dni temu wzięły mnie niepokoje” (zanotowałam w myśli, aby omówić z nią temat odpowiedzialności za pojawianie się lub znikanie emocji). Mówiła, że od siedmiu dni starała się motywować pozytywnie i działać, podkreśliła to słowo: „działać”, czyli: „codziennie spacery, rano bieganie”. Zapytałam: „Czy robiła to pani?”. „No tak, oczywiście” – odpowiedziała.
         Wzmocniłam to, mówiąc: „Więc skutecznie się pani motywowała, potrafi pani się skutecznie zmotywować do działania. Gratuluję”. „Dziękuję” – odparła. – „Ale to nie wszystko. Uzupełniłam swoją garderobę, chodziłam po galeriach, kupiłam sukienkę, spodnie, trzy bluzeczki”. I dodała: „ZAWSZE SOBIE ŻAŁOWAŁAM I DOSZŁAM DO WNIOSKU, ŻE ŻEBY SIĘ LEPIEJ POCZUĆ, TO MUSZĘ ZADBAĆ O SIEBIE”. I kontynuowała: „Miałam od kilku tygodni prezent od synów: pobyt w spa. Postanowiłam teraz skorzystać, umówiłam się już na wizytę. Byłam u fryzjera, zrobiłam sobie paznokcie. Czytam książki, robię sobie zielone koktajle i CHCE MI SIĘ TERAZ ŻYĆ. Takie pomysły realizuję”.
         „Duże zmiany – stwierdziłam. – Moim zdaniem bardzo ważna była pani decyzja o tych zmianach, decyzja, żeby działać. Powiedziała pani: «postanowiłam». Ale co pomogło pani podjąć taką decyzję?” – zapytałam.
         Odparła: „Bo dała mi pani zadanie: CODZIENNIE ROBIĆ COŚ INACZEJ NIŻ ZWYKLE, COŚ INNEGO – I TO ROBIŁAM”. Wylicza, co „nowego, inaczej” codziennie robiła.
         „To zadanie spowodowało – powiedziała – że POSZERZYŁO MI SIĘ. Chciałabym coś w domu zmienić, firanki, może niektóre meble, ale wiem, że muszę działać z planem, powoli, nie wszystko naraz”.





do góry

Wykonane przez Onisoft.pl

2017 Wszelkie prawa zastrzeżone oceanksiazek.pl

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl