Kategorie blog
Walka o życie
Walka o życie





















Spis treści

Przedmowa....................................................................................................................7
Rozdział I: Zagadka śmierci ............................................................................................41
Rozdział II: Filozofia survival a agnostycyzm.....................................................................67
Rozdział III: Sens życia ..................................................................................................77
Rozdział IV: Życie wieczne .............................................................................................175







Zanim w popiół się zmienię,
chcę być wielkim płomieniem.

JACEK CYGAN

Śmierć zamyka oczy nieboszczykom,
otwiera oczy żywym.

LEOPOLD UNGER






PRZEDMOWA



        Ludzie nie wiedzą, po co przemijają tak szybko, ostatecznie. Wszyscy chcieliby żyć jak najdłużej. Nie chcą umierać. Wolą walczyć ze śmiercią, jej konieczną perspektywą. Dlatego szukają możliwości przetrwania. Dążą podświadomie lub świadomie do znalezienia nadziei na nieśmiertelność. Tak na ogół myślimy, lecz nie wszyscy przyznają się do tego lub nie wszyscy w pełni uświadamiają sobie, że pożyją krótko, a potem już koniec, nicość i niebyt. Może na zawsze? Dlaczego istoty ludzkie tak rzadko jednak o tym mówią i rzadko się nad tym zastanawiają? By udawać odwagę, hart ducha? Nadrabiać miną, traktować sprawę po prostu po męsku lub nie przejmując się tym, machnąć ręką na ten nierozumiany, a więc zbyt trudny problem dla myślenia? Uważamy, że jest, jak jest, i nic nie poradzimy, więc po co myśleć za wiele o tej sprawie na co dzień. Na co dzień trzeba żyć, jak nam nakazuje zwyczaj i warunki naszej egzystencji. A jeśli będzie źle lub nie będzie dobrze, to nic na to nie poradzimy. Lecz wierzymy, że będzie jednak dobrze, jeśli będziemy żyli uczciwie, pracowicie i normalnie, ciągnąc swój wózek jak wszyscy. Pojawia się wszak pytanie: „Czy zajedziemy daleko?”. Niektórzy z nas żyją z obojętnością na swe przeznaczenie, pozostając wciąż w przyzwyczajeniu do spraw i sprawek codziennego życia. Nie przejmuje nas ten problem, bo zapominamy o nim, odrzucając jakąś refleksję nad tematami, które są wszak najważniejsze, stanowią przesłanie losu człowieka.



8 Walka o życie




        Jeśli jednak chcielibyśmy myśleć o nieśmiertelności, można brać pod uwagę tylko dwie opcje: perspektywę rozwoju przyszłej nauki, która mogłaby kiedyś pomóc nam w osiągnięciu nieśmiertelności, jeśli dokona odkryć i pozna czynniki przemijania komórek ludzkiego ciała, co nie jest niemożliwe (to wiara współczesnych Faustów nauki), lub opcję religijną. I o tym pisałem w swej książce pt. Walka o sens. Nie ma innego wyboru, jeśli w ogóle chcemy żyć – dalej, dłużej, wiecznie, bo tylko życie wieczne ma sens dla nas, obecny w naszej świadomości, utrzymujący nas w trwaniu, stwarzający nadzieję.
        Czy jednak nie trzeba żyć, jak najlepiej umiemy, z godnością i odczuciem sensu swego losu? Po prostu żyć jak człowiek, starać się, jak możemy. Być, a nie nie być w tym świecie, który przypadł nam w udziale, którego nie wybieraliśmy, lecz który chcemy afirmować. Żyć jak rozumna istota, po ludzku, bo tak jest w rzeczywistości i tacy my jesteśmy – ludzie żyjący tutaj. Trzeba cenić życie i świat, wywiązywać się z obowiązku bycia człowiekiem. Spokojnie funkcjonować w codziennym życiu.
        Może, ale trzeba znaleźć jakieś wytłumaczenie dla losu bycia człowiekiem, dla pytania: „Po co tu jesteśmy?”. Jak żyć w nieskończoności przestrzeni? Z sensem mówiącym po co jesteśmy ludźmi – sensem ontologicznym. Nie żyć dla bezmyślnego dążenia do przodu lub żyć z pozoru mądrze i zwyczajnie. A może lepiej niezwyczajnie, lecz z poczuciem niezwykłości życia. Wybić się z ziemi per aspera ad astra, jak potrafimy, my, ludzie szukający wartości wyższych naszego istnienia, dzięki którym czujemy się istotami niezwykłymi w kosmosie, jedynymi w tym świecie i w zasadzie niepowtarzalnymi drugi raz. Wszyscy ludzie, którzy są wyłącznie wyjątkowi, niepośledni i szczególnie znaczący w ogóle dla istnienia. My wszyscy pragniemy zrozumieć swój los w niepojętym, niezbadanym świecie. Rozpatrzyć tajemnicę bytu, by znaleźć swoje miejsce w rzeczywistości, odnaleźć się



Przedmowa 9




ze swą duszą i myślą, budową swej przyszłości, odnaleźć się w wiecznej nieskończoności. Zalęknieni i niepewni swej drogi przez Wszechświat, przez koleje losu człowieka. Lecz myślący i walczący o swe życie, o nadrzędny sens swej pielgrzymki przez doczesność.
        Walka ta czyni nas świadomymi uczestnikami przeprawy przez nurt czasu ku głębszemu rozważaniu pytań i odpowiedzi egzystencjalnych, zdobywanych jak brzeg wiedzy, do którego zmierzamy. By czuć się obecnymi w świecie, doznawać jasności przeżywania jestestwa i całości uniwersum, w jakim jesteśmy. Nasza podróż trwa póki steru, żagla i okrętu. Póki żeglowanie jest koniecznością. Póki starczy mocy do płynięcia przez ocean trudów, trosk i przeznaczenia – ku ostatecznemu celowi każdego człowieka.
        Co można przeciwstawić śmierci? Niezwyciężone pragnienie życia, na przekór tzw. zdrowemu rozsądkowi, na przekór naszemu ostatecznemu przeznaczeniu. Mimo wszystko walczyć o przetrwanie. Co to da? Świadomość istnienia, bycia istniejącym – jak pisał J.P. Sartre. Autentycznego trwania dla osiągnięcia zdobyczy, jakimi bywają ogólnoludzkie, uniwersalne wartości. Jeśli ktoś nie myśli o śmierci, jest moim zdaniem ignorantem, człowiekiem ignorującym problemy egzystencjalne, przytomność jasnego umysłu, rzeczywistego, prawdziwego istnienia (jak pisali filozofowie egzystencjaliści). Warto zastanowić się nad tymi kwestiami, bo to nas czyni myślącymi, czującymi i pytającymi wciąż o głębsze prawdy (także metafizyczne) istotami. Bo jest to naturą ludzką. Myśl o życiu i śmierci utrwala w nas świadomość i wolę istnienia. Wola życia jest jądrem naszego bytu. Na dalszy plan schodzą takie sprawy jak dobrostan subiektywny, przyjemności hedonistyczne, codzienne życie czy jakiekolwiek wartości materialne lub też typowe sprawy życiowe jak: dom, rodzina,



10 Walka o życie




praca, samochód, szczęście osobiste, udział w życiu społecznym. Utrzymuje nas wola życia, która jest sednem naszego bytu i sensu człowieczego istnienia.
        Walka o bycie, o trwanie, nieprzeminięcie bezpowrotnie to troska wielu ludzi szukających jakiegoś nadrzędnego, pewnego sensu swego życia. Niektórzy dostrzegają wyjątkowość, piękno i niezwykłość istnienia, więc mimo całego trudu chcieliby zachować je na zawsze lub choć zdecydowanie na dłużej.
        Wiedzą, że nawet jeśli się nie wierzy w zbawienie lub nieśmiertelność obiecaną przez naukę, można choć buntować się przeciw niesprawiedliwości, jaką jest przemijanie ostatecznie naszego jedynego i niepowtarzalnego na ziemi istnienia.
        Pragniemy nie zgodzić się na tę wielką klęskę każdego z ludzi i walczyć choćby wbrew Bogu o sens tego, co jest nam dane tylko na krótki moment.
        Stąd tytuł książki – Walka o życie. Jest ona kontynuacją mojej rozprawy pt. Walka o sens. Przedstawia niezgodę człowieka na śmierć, na wykreślenie egzystencji na zawsze z wykazu istnienia. Jest prezentacją walki na śmierć i życie o przetrwanie tego wszystkiego, co mamy, a co odbierze nam ostatecznie kres naszego życia. Jeśli nawet nie wróży to zwycięstwa, można walczyć, bo jest dowodem na godność i sens ludzkiej egzystencji.
        W filmie K. Zanussiego pt. Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową główny bohater mówi do kogoś: „Płyniemy na takiej samej łodzi, tylko ja próbuję jeszcze wiosłować pod prąd” – bohater filmu jest chory na raka. Główny bohater, grany przez niezapomnianego Z. Zapasiewicza, chce walczyć o swe życie, o sens tego, po co istniał i jeszcze istnieje, nim zniweczy to ostateczny, nieodwołalny kres jego życia. Bo nie zostało mu nic do wyboru prócz niezgody na to, co go czeka już wkrótce i na zawsze. Rozumie, że umrze niebawem i zupełnie minie jego świadomość, działanie jego jaźni, doznawanie



Przedmowa 11




jestestwa i w ogóle bytu na ziemi, którą opuści może dla nicości, czego nie wie. Nie wie też i wątpi, czy istnieje coś takiego jak życie wieczne. A ponieważ nie wie, lęka się i po ludzku boi. Śmierć, przed którą staje, nie daje mu możliwości myślenia o wieczności, zagrażając jego osobie tu i teraz, bez nadziei na cokolwiek, co by dawało jakąś pewność. W końcu umiera, zapisując się po stronie niebytów, które są nam, żyjącym, bardziej lub mniej obojętne, o których zapominamy wkrótce, bez współczucia, skoro już nie istnieją, a tylko funkcjonują jak napisy na mogile, jak zdjęcia na nagrobku i wspomnienia, że żyli kiedyś jak ikony minionych czasów, jak wyobrażenia jedynie o ludziach, którzy odeszli, wyobrażenia, że kiedyś byli, dawno temu, więc to nas nie dotyczy, nie przejmuje nadto. W każdym razie nie na tyle, by odbierało to nam chęć do życia, istnienia takimi, jakimi jesteśmy, nie raniło naszych serc ponad miarę. O naszych najbliższych też częściowo, chcąc nie chcąc, zapominamy w wirze codziennych zdarzeń i powszednich okoliczności życia, mając świadomość, że byli w świecie, lecz odeszli i nic tego nie zawróci, żadne żale, rozpacz i smutek. Bo istnienie ich nie jest już do ocalenia. Myślimy, że trzeba o nich pamiętać, lecz kiedyś po wiekach pamięć zaginie. Wszyscy ludzie tacy jak my odejdą z pamięci żywych i nie wrócą. Już nigdy.
        To nie sztuka jednak, że tak to poważnie napiszę, odczuwać lęk egzystencjalny dlatego, że jest się chorym, dotkniętym nieszczęściem czy traumą. Jak na przykład świetna poetka H. Poświatowska, chora na serce, dla której formą terapii było między innymi pisanie przejmujących wierszy o przemijaniu. Lecz ważniejsze jest odczuwanie niepokoju egzystencjalnego i myślenie o dziwności świata, gdy nie jest się chorym, tylko po prostu poszukującym sensu życia i myślącym człowiekiem. Człowiekiem widzącym w całości swe trwanie i widzącym to, że nas ono przejmuje jako ewenement Istnienia, że powoduje chęć zapytania



12 Walka o życie




o sens powszechny tego faktu dotyczącego naszego życia, jego rolę w czynieniu nas ludźmi, jakimi jesteśmy, szukającymi nadrzędnych praw i reguł rządzących światem.
        Ważniejsze jest odczuwanie niepokoju egzystencjalnego, gdy się jest po prostu człowiekiem refleksyjnym w życiu, zadającym również pytania filozoficzne, co wiąże się ze świadomością doznawania Tajemnicy Bytu, która porusza wszak również ludzi zdrowych. Choć i ludzie chorzy, jak sadzę, pragną zrozumieć zagadkę świata, jednak nie jest to automatycznym, autentycznym ich posunięciem, lecz reakcją na ból i cierpienie, również psychiczne, które są tu pierwotne. Czasami głębokie i twórcze myślenie wywołuje stany nerwicowe, w rozwojowym ujęciu nerwicy, jak pisał K. Dąbrowski, twórca teorii dezintegracji pozytywnej. Jednak często te stany nakładają się na siebie, skłaniając do twórczego poszukiwania celu i sensu życia.
        Tajemnica istnienia jest czymś immanentnie odmiennym od choroby, jest przejawem kondycji ludzkiej, położenia człowieka w nieskończonym świecie i przyczyną lęku eschatologicznego, odczuwanego przez każdego z ludzi żyjących na ziemi. Doświadczanie niewiadomej bytu i przeżywanie jej tajemnicy stanowi o zdrowym, to jest rozumnym podejściu do życia. Choć często mamy też do czynienia z chorobą metafizyczną, jeśli można tak to nazwać, jaką może być całe ludzkie życie. Z jego trudem, tym, co jest dla nas niepoznane, i dziwnością świata poruszającą ducha człowieka i stymulującą prawdziwe przeżywanie swego istnienia. Lecz mamy tu do czynienia nie z chorobą wynikłą z dolegliwości czysto cielesnych lub psychologicznych, lecz z sytuacji egzystencji człowieka jako myślącej osoby, drążącej problem celu swego istnienia i szukającej prawdy o swym bycie. Myślenie o nieśmiertelności bierze się ze strachu przed śmiercią i poczucia, że śmierć odbiera życiu sens i znaczenie.



Przedmowa 13




        Ktoś powie, że przemijanie to konieczność, więc po co tyle o tym mówić. Mamy życie – to piękne, chociaż czasem dramatyczne. To życie upłynie może wkrótce, więc jak na to reagujemy? A jeśli dalej jest tylko nicość, to jak żyć? Dla codziennych, potocznych spraw tylko, dla rzadkich przyjemności? Dla kogoś? (Jeśli nie myślimy przy tym o sobie, by dać drugiemu człowiekowi to, co z siebie najlepsze, by nie zatracić się w uczuciach dla innych, to nie ma to tak istotnej wartości). Żyć aby żyć jest sensem samym w sobie? Ale jak, dlaczego, tak okazjonalnie, krótko i bezpowrotnie? Czy śmierć ma sens dla człowieka, czy życie mijające na zawsze ma sens? Często krzątamy się wokół spraw codziennych, choć czasem żyjemy wzniośle i pięknie. Czasami z trudem istnienia na karku. Zapytamy może: „Co dalej?”. Po co pytać? Można nie pytać, lecz jesteśmy ludźmi myślącymi i stawiamy sobie zasadnicze dla człowieka pytania: „Skąd się wzięliśmy?”, „Dokąd dążymy?”, „Czym jest nasze życie i ku czemu zmierza?”, „Po co jest świat, dlaczego tu jesteśmy?”. Przejście do porządku dziennego nad tymi pytaniami (i możliwością szukania odpowiedzi na nie) nie jest wygodne (jak chciałem napisać), lecz jest ludzką abnegacją, nieużywaniem rozumu w swym życiu i zwykłą dezynwolturą wobec świata i człowieczego bytu. Nie wiemy, kim jest człowiek, czym świat, który wydaje się nam oczywisty, zwyczajny i swojski, jak uważa wielu pośród nas. Lecz pewnego dnia zapytamy jak A. Camus w Micie Syzyfa – „Dlaczego?”. I staniemy wobec zagadki istnienia nadzy, bezbronni, śmieszni (jak pisała W. Szymborska: „człowiek – sto pociech”). Czy machniemy ręką na wszystko i pomyślimy że po nas choćby potop. I przeminiemy samorzutnie, bezwolnie. Jak wszyscy. Tak pisał M. Heidegger. Żyjemy przyzwyczajeniem do tego, co się dzieje wokół, często bez ważnych dla nas pytań o to życie i jego niezwykły wyraz dla człowieka, przekaz, który dziwi



14 Walka o życie




nas i wzrusza swym niepowtarzalnym, cudownym fenomenem. Brniemy często przez życie zwyczajnie, samoistnie, jak wychodzi i jak się dzieje. Choć nie wszystkim to wystarcza. Niektórzy z nas się buntują, często wbrew rozsądkowi, zdawałoby się, lecz z poczuciem instynktu swego istnienia, pragnieniem rozumienia swej egzystencji i uświadomienia sobie swego Dasein. Niektórzy odczuwają niepokój, który jest cechą wybitnie ludzką. Są tacy, którzy coś chcą zrobić z traumą przemijania i losu człowieka w zagadkowym, niepojętym świecie. Z sytuacją egzystencjalną żywej, myślącej istoty ludzkiej, która jest narażona na tragedię swego bytowego przeznaczenia, na dramat swego fatum, jakim jest dla nas przemijanie czasu.
        Czy jednak wystarczy nam to, co mamy, tzn. tylko żyć aby żyć? Przejść przez to życie wprawdzie z uwagą, rozumem i uczciwie? Korzystając z życia i wszelkich dóbr tego świata? Nieprzyjemności zaś i trudy traktować jako konieczność, na którą nie mamy wpływu? Można i tak, ale czy nie warto myśleć też o sensie głębszym swego życia, zastanawiając się nad pytaniami ludzkimi? Dowodząc tym samym, że jesteśmy osobnikami myślącymi (o jakichś istotnych, podstawowych dla człowieka sprawach życiowych, egzystencjalnych, ogólniejszych i szczególnie znaczących dla nas). Jesteśmy homo sapiens. I nie wystarcza nam tylko codzienne życie z rutynowymi sprawami, poruszanie tego kieratu samoistnie i z przyzwyczajenia. „Bo taki jest świat, takie życie i nikt i nic tego nie zmieni” – mówimy. Godzić się z przeznaczeniem i bytem, który, jak wielu błędnie uważa za K. Marksem, „określa świadomość”. Mieć a nie być. Czy to wystarczy? Przeżyć życie siłą rozpędu, samoistnie, bez ważniejszej refleksji nad swym istnieniem. Nad losem człowieka czującego i przeżywającego coś więcej niż bieg powszednich spraw. To dla nas nie wszystko, czym chcemy żyć, co chcemy rozumieć w świecie.



Przedmowa 15




        Sytuacja człowieczego przemijania jest też takim fundamentalnym zagadnieniem dotyczącym naszej, ludzkiej kondycji. Tematem przemyśleń głębszych i na pewno specjalnie znaczących dla nas. Sprawiających, że świat nas przejmuje i urzeka przemijającym czarem, który nas raz spotyka i nie powtórzy się nigdy. I choć niewiele możemy zrobić z przemijaniem, chcemy starać się o nadanie głębszego, zdecydowanego znaczenia naszemu ziemskiemu życiu. Szukać choć odpowiedzi na pytanie o swój świat, w którym jesteśmy tu, na krótką chwilę swej egzystencji. Swej obecności w rzeczywistości istnienia. Może wiele nie zrobimy z groźbą przemijania, lecz starajmy się przynajmniej myśleć o tym, skoro mamy żywe umysły, nie zgadzające się na bezmyślne koczowanie na terenie życia.
        Pokazuje to, że warto myśleć o ludzkim przeznaczeniu i o losie człowieka wśród spraw tego świata. O konstrukcji ludzkiej, stwarzającej nam sposobność refleksji nad zagadnieniami człowieczego bytu, wskazującej możliwość zastanawiania się nad ważnymi dla nas tematami egzystencjalnymi i filozoficznymi, tematami dotyczącymi etosu ludzkiej jednostki w świecie. Pozwala to na myślenie o duchowości człowieka, którego przeznaczeniem jest i przemijanie w tym świecie, który nas otacza, i kruche istnienie, które czyni nas również koniecznymi cząstkami tego bytu, podmiotami rozumnymi i chcącymi zapytać: „Po co jestem?”, „Jak przeżyć swój los?”, ze świadomością istnienia, którą wskazuje nam konstytucja intelektualna, emocjonalna i właśnie duchowa człowieka. Niepewność istnienia, niepokój egzystencjalny właściwy każdemu człowiekowi (choć niepłynący z choroby czy powstałej sytuacji nieszczęśliwego ułożenia spraw życia) wynika ze stawiania pytań o sens istnienia, o jego ogólny i „właściwy”, jak pisał jeden z filozofów, wymiar. Z zastanowienia nad istotą egzystencji człowieka i właśnie tajemnicy, jak pisał Witkacy – niezbadanej



16 Walka o życie




tajemnicy istnienia, wywołującej uczucia metafizyczne spowodowane odczuwaniem dziwności świata i pytaniem o zagadkowość bytu w ogóle i istnienia poszczególnego.
        Samo myślenie o sprawach transcendentnych, metafizycznych i duchowych jest motywem sytuacji egzystencjalnej, aksjologicznej człowieka, jego sposobem istnienia i troski o zrozumienie treści swego życia. Tak więc przypadki życia, stanu zdrowia itd. nie są wyznacznikiem rozumienia przeżyć i przekazów egzystencjalnych, które są znaczące dla nas bez złożonych okoliczności i wypadków codzienności, lecz są rezultatem woli walki o ważne sprawy, jakim jest m.in. sprzeciw wobec nicości i pozorów życia przygodnego i cząstkowego. Niezajmującego się tym, co nas wywyższa jako ludzi i wzrusza (co stanowi ananke ludzkiego fatum i przemyśleń człowieczej umysłowości na temat aksjomatów ludzkiej egzystencji). Myśleć można bez doświadczania skomplikowanych zdarzeń powszedniości i trudnych okoliczności życiowych, które nas czasem bulwersują i poruszają. Trzeba po prostu czuć i myśleć, również intensywnie, o rzeczach ludzkich najbardziej dla nas ważkich. O prawdziwych drogocennych przejawach naszego bytu, jakie nas spotykają w codziennych próbach naszego jestestwa, jak pisał M. de Montaigne.
        Rozważanie nad tymi problemami, a nie tylko życie z dnia na dzień typowymi zdarzeniami jest nam potrzebne, nieodzowne dla każdego człowieka, nie do zlekceważenia przez odczuwającą swe istnienie osobę. Stanowi egzystencjalne wyzwanie do zainteresowania się tymi znaczeniami, jedynymi w swoim rodzaju, niepowtarzalnymi i niezbywalnymi dla człowieka. Prawdami wzniosłymi dla ludzkiej sytuacji w ogóle, wielkimi i dotyczącymi całego bytu człowieka.
        Możliwość pytania o głębszy sens codzienności i zastanawiania się nad sobą powoduje właśnie, że jesteśmy ludźmi, stworzeniami istotnie myślącymi o problemach życia, ale i o śmierci.



Przedmowa 17




O problemach trwania w tym świecie, póki los nam umożliwia życie myślące i funkcjonowanie w rzeczywistości dni płynących za dniami, uzmysławianie wartości głównej i podstawowej tej egzystencji, jaką żyją wszyscy ludzie na świecie. Ale i szukania prawdy metafizycznej spraw ogólnoludzkich, ważnych dla każdej istoty, pytania, czy jest Bóg, czym jest byt w ogóle i jaki cel nadrzędny ma ten świat. Bez tych pytań i wątpliwości nie będziemy mogli pojąć, po co żyjemy. Dlaczego zostaliśmy umieszczeni w tych okolicznościach ziemskich i co będzie z nami dalej, ku czemu dążymy? Pytanie „Po co żyć?” jest retoryczne, choć dokładniej chodzi o to, „Dla jakiego celu?”, lecz uruchamia w nas potok myśli na temat człowieka i jego doczesnego losu. Na temat ważności przemijania i życia (może wiecznego) istoty ludzkiej, w każdym razie szukającej wyjścia z sytuacji owej egzystencjalnej niewiadomej, jaką jest ludzki byt, sytuacji istoty poszukującej rozwiązania zagadki rzeczy i spraw człowieczych, trwających w czasie naszej wędrówki przez świat.
        Pytania „Czym jest świat?” i „Jak go rozumieć?” niepokoją umysł ludzki. Stawiają przed tajemnicą nie do przyswojenia i nie do pojęcia. Ustawiają człowieka w sytuacji kompletnego zadziwienia, niespełnienia swych wątpliwości – nigdy. Nieodkrycia kiedyś, czym jest to wszystko, co jest i jaką w tym rolę spełnia człowiek, istota ulotna i chwilowa na ziemi. Po co jest ten świat i kto za niego odpowiada? A jeśli nikt? To co za wartość ma całość tego, co wokół nas się dzieje? Czym jest to, co przeżywamy w nieskończoności, ale i tu i teraz? Nieukojeni w niewiedzy zawsze i po wieczność.
        „Kim ja jestem?” – szukający po omacku rady, jak i „Po co tu żyć?”, czy „Jak w ogóle istnieć przytomnie i ze samozdecydowaniem?”. Jak traktować siebie – niewiadomą, jaką się stałem, częścią przygodnego czasu, w którym jestem tutaj, w owym nie do uchwycenia momencie. Co to jest „ja” – żyjący teraz, gdy o to



18 Walka o życie




pytam i czym się zajmę w tej chwili. Czym jest moje „ja”, nie odpowiem, bo tego nie wiem. I nie wiedzieć jest jedynym pewnikiem ukazanym przez myśl i ideą agnostycyzmu.
        Ta książka narodziła się z próby zastanowienia się nad ludzkimi problemami egzystencjalnymi i z chęci mówienia i pisania o tym, co dla nas wszak najważniejsze. Co nie daje się przecenić, obojętnie pominąć. Bo jest to zasadą świadomego życia i oblicza ludzkiej sytuacji ontologicznej.
        W pierwszym rozdziale książki, noszącym tytuł Zagadka śmierci, przedstawiam różne rodzaje naszego stosunku do śmierci i nieśmiertelności, jakie są udziałem ludzkiej refleksji eschatologicznej. Śmierć pozbawia nas wszystkiego, zabiera nas samych sobie. Unicestwia to, jak żyjemy na świecie, po co tu jesteśmy, po co w ogóle jesteśmy, po co staliśmy się ludźmi – istotami świadomymi swego istnienia w kosmosie, osobnikami o wyjątkowej, niepowtarzalnej dla każdego egzystencji, nadającej właściwy wymiar naszemu życiu (jak uważał M. Heidegger).
        Rozumiejąc problem przemijania, trzeba wszak walczyć o życie, nim ostatnia godzina nie zastuka do naszych drzwi, ostatecznie. Nie zgodzić się na śmierć, na wypalenie się końcowe naszej jaźni i świadomości, bezpowrotnie. Nie zgodzić się na nicość i bezkresny niebyt w nieskończoności lub, jeśli ta istnieje (ale w każdym razie również), w wieczności.
        Przypuszczamy, co to znaczy nie istnieć już nigdy drugi raz, bo to już koniec wszystkiego, co było, co jest i minie wkrótce. Już niepowtarzalnie. Wiedząc to, nie godzimy się, buntujemy, nie dając jednak za wygraną. Bo nic nie mamy do wyboru. Prócz troski i heroicznej walki, jak kiedyś egzystencjaliści. Prócz determinacji i woli zmagania się z odium losu, choćby beznadziejnie, lecz z godnością i dumą człowieka. Musimy walczyć. Bo nic nam innego nie zostaje, prócz odwagi, heroizmu, zdecydowania. Prócz ostatecznych myśli o sobie, o życiu i o świecie. Świecie,



Przedmowa 19




który jest dla nas naprawdę dziwny – jak pisał Witkacy. Świat, w którym żyjemy, jest tajemnicą. Jest niezbadany do końca. Nie rozumiemy, po co żyjemy. Po co jest ten świat? Czym jest? I skąd czerpać jakąś wiedzę o tym, co nas niepokoi? Z filozofii? Z metafizyki? Z religii? Z nauki?
        Naszym stałym staraniem życia jest nieprzeminięcie ostatecznie, walka o byt z nonsensem końcówki, która spotyka każdego, jak pisał S. Beckett. Z dramatem całego życia człowieka. Z największą zadrą ludzkich serc i ducha. Niewytłumaczalną przegraną naszego losu.
        Może wystarcza nam, co mamy, i niczego więcej w życiu nie zdobędziemy. Lecz człowiek czuje, że chce pytać i myśleć o sensie swej całej egzystencji, która jest zagadką niezbadaną dla nas, niepojętą. Chce pytać, bo jest istotą ludzką, troszczącą się o los swego nieuchronnego zmierzania ku wieczności. Chce szukać odpowiedzi, dlaczego jest to, co się zdarza w tym życiu, i jak może zachować się w tej sytuacji. Co może zrobić lub choć próbować robić jako niespokojna dusza, nieakceptująca bierności egzystowania z dnia na dzień, lecz pragnąca jakoś działać, póki sił i świadomości, woli istnienia i bycia człowiekiem.
        W drugim rozdziale książki pt. Filozofia survival a agnostycyzm piszę o teorii nazwanej przeze mnie właśnie survival, którą stworzyłem przed laty, gdy byłem przekonanym zwolennikiem osiągnięć przyszłej nauki, mogącej, jak myślałem, uczynić kiedyś ludzi nieśmiertelnymi, istotami znajdującymi sens swego losu w zachowaniu tego życia w ziemskiej powłoce, co umożliwiałaby nauka i technika molekularna, medyczna, biologiczna przyszłych wieków. (Mimo wielu koniecznych tu wątpliwości piszę „przyszłych wieków”, gdyż trzeba by na to całych wieków rozwoju i funkcjonowania w życiu nauki i techniki, jeśli taka opcja byłaby możliwa do przewidzenia i dopuszczenia dla ludzi).



20 Walka o życie




        Wizja nieśmiertelności obiecana przez naukę byłaby może idealistyczna, lecz, jak wykażę dalej, niepozbawiona argumentów i naukowych dowodów dla przeprowadzenia jej prognostycznych założeń. To taka myśl. Czy będzie ona mogła się spełnić, zobaczą może przyszłe pokolenia. Jest to ewentualność, która może stać się realnym planem przetrwania ludzkości jako gatunku i indywidualnych istot.
        Opcja ta stoi dziś pod bardzo, bardzo wieloma znakami zapytania, lecz nie można wykluczyć rozwoju przyszłej nauki i postępu cywilizacyjnego ludzkości, odmówić możliwości ewolucji gatunku przez kolejne wieki. Nauka może wiele zdziałać. Wznieść się do swych krańcowych możliwości, które w końcu sprawią, że stanie się ona operatywna i odpowiedzialna za wszystko, co związane jest w bezpośredni sposób z biologią człowieka. (Tylko przecież biologią, tkankami i komórkami jego ciała, bowiem życie ludzkie to sprawa w swym wymiarze funkcjonalnym, fizjologicznym głównie organiczna, fizyczna. Nie nadprzyrodzona). Nie ma wyraźnych barier czy granic postępu nauki w najdłuższym okresie jej prac. Jest bezgranicznie zdolna do stosowania i spełniania swych działań, jak długo tylko będzie istniał gatunek ludzki. Czas życia ludzkości we wszechświecie jest jedyną, jak sądzę, granicą potencjalnych dokonań nauki. Współcześni uczeni zaczęli dążyć do przedłużenia życia organizmów żywych – na razie mniejszych zwierząt – i zmierzają do wydłużenia ich funkcjonowania, a następnie do rozszerzenia badań naukowych na człowieka, co już się dzieje i będzie realizowane przez cały czas w przyszłości. W nieskończoności życia człowieka, jako władcy ziemi i cząstki Wszechświata, Kosmosu, w którym kiedyś zaistniał. I myśli on o wiecznej egzystencji, tworząc od najdawniejszych czasów religie lub przyjmując je od proroków (czy od demiurgów), co jest kwestią wiary i poglądów religijnych, lecz świadczy o odwiecznych ludzkich marzeniach i zamiarach do



Przedmowa 21




ewentualnego zrealizowania w nadchodzącym czasie, spełnienia ich kiedyś w przyszłości. Dążylibyśmy do tego nie bezzasadnie, skoro jest to wielką ludzką dziejową potrzebą, fundamentalnym imperatywem bytu człowieka na ziemi i we Wszechświecie. Pragnieniem, które wyznacza los istoty ludzkiej na drodze ku następnym czasom.
        Co ma człowiek do stracenia? Tylko śmierć, więc może warto zaryzykować i postawić na tę kartę naukową. Nic nam nie grozi. Spróbujmy. Może się uda. A jeśli nie, to ważne będzie to, żeśmy chociaż próbowali – w świecie rzeczywistości – jako dzieci wszechbytu obdarzone osobowością, świadomością i zdolnością rozumienia jakiegoś głębszego sensu swej egzystencji, prawdy o niezwykłości naszego istnienia.
        Genetyka, mikrobiologia, biofizyka tworzą możliwości przedłużania życia organizmu dzięki swym planom co do rozwoju tych dziedzin, ich działania i wyników badań sterujących ludzkim bytem. I naukowcy nie uważają, że zawsze w odległej przyszłości ludzie będą śmiertelni. Istnieje zdolność przewidywania, że tak może nie być, że wszystko jest możliwe, jak mówi teoria survival. Występuje wolność wyboru (drogi, którą idziemy), wszystko się może zdarzyć ( to właśnie idea survival, wspomagana przez pojęcie wolności formułowane przez filozofów egzystencjalistów).
        Dzięki nauce byłaby też nadzieja na życie gatunku w kosmosie, który opanować by mogły w przyszłości ludzkie istoty. Uważa tak na przykład znany fizyk australijski P. Davies oraz wielu innych futurystów i naukowców w świecie zajmujących się tymi problemami.
        Idea nieśmiertelności ma swoje uzasadnienie w myśleniu człowieka w ogóle o życiu wiecznym, czego dowodem jest powstawanie przez wieki systemów religijnych, wierzeń, kultów. Dowodem tego jest powstanie chrześcijaństwa, islamu, buddyzmu,



22 Walka o życie




hinduizmu, judaizmu oraz wielu kultów i wierzeń całej populacji ludzi w historii. Znaczy to, że ten problem jest istotny dla człowieka, że to nie czyjaś idée fixe, lecz sprawa z gruntu uniwersalna, znacząca dla każdego z nas, rzecz najważniejsza dla ludzi istniejących krótko i mijających po wieki, może na zawsze, z czego zdajemy sobie sprawę. Mamy do wyboru dwie ewentualności: albo myśleć o tym, albo nie myśleć, zastanawiać się nad tym lub nie. Może nie trzeba poruszać tego dylematu? Może wystarcza nam to, co mamy i nic innego mieć nie możemy. Może i tak jest, lecz jeśli czujemy trwogę egzystencjalną, żywą i zdecydowaną przed śmiercią, to czasem pytamy, co będzie z nami dalej. Po co żyć teraz, jeśli to tylko moment, a potem bezkresna nicość, koniec? Wielu z nas nie chce o tym myśleć. „Bo i po co?” – mówią. Istotnie, nie da tylko mówienie za wiele. Lecz jesteśmy rozumnymi istotami i czujemy, że coś jest nie tak, że to wszak jakiś problem. Dlatego rozważamy czasami ten temat zasadniczy i podstawowy, by próbować się dowiedzieć „Dlaczego?”. Dlaczego jest tak, jak jest? Po co? Jaki to ma głębszy, fundamentalny, wielki sens dla nas?
        Jest jeszcze furtka – wiara. Ale to wymaga dobrej woli. A jeśli jej nie mamy, to nie można się do tego zmuszać. Można według ludzi religijnych powiedzieć Chrystusowi „tak” lub „nie”, lub „nie wiem”. Najpewniej jednak, według mnie, „nie wiem”. Bo jak powstać ze śmierci, co głosi Kościół? Doświadczyć odkupienia. Czy tak jest naprawdę? Czy tak też może w ogóle być? Może to jest fantazja i nieprawda, choć co jest prawdą w świecie, nie wiemy do końca. Lecz czy prawdą może być religia? Uważam, że niekoniecznie. Choć, jak mówią wierzący, to kwestia łaski, której dotąd może nie dostąpiłem. Więc dziś muszę żyć jak człowiek – śmiertelny. Wiem, że czuję, że umrę. To jest pewne. Reszta to domysły. Reszta to nasza ludzka wola na „tak” lub na „nie”. Lub raczej „nie wiem”, co jest jedyną pewnością, jaką mamy.




do góry

Wykonane przez Onisoft.pl

2017 Wszelkie prawa zastrzeżone oceanksiazek.pl

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl