Kategorie blog
Rozalia tańcząca w deszczu
Rozalia tańcząca w deszczu

















 




                                     Spis treści


Wprowadzenie .................................................................7
Rozdział I. Poszumy młodości ...........................................11
        Poranek ..................................................................18
Rozdział II. Rajmundo .....................................................19
        Pęknięte serce ........................................................23
Rozdział III. Sielanka .......................................................24
        Buja księżyc ............................................................26
Rozdział IV. Wyprawa ......................................................28
        Polanka ..................................................................34
Rozdział V. Dancing zapoznawczy .....................................35
        Spada cicho ............................................................39
Rozdział VI. Ślub i trzy miesiące miodowe .........................40
        Lubię jesień ............................................................42
Rozdział VII. Zmiana mieszkania, diametralnie inny
        Rajmundo, narodziny dziecka ..................................44
        Czułość w repertuarze miłości ..................................46
Rozdział VIII. Kulisy jednostronnej miłości,
        nieustające SOS ......................................................47
        Wektory .................................................................48

Rozdział IX. Narodziny córki Kleopatry i syna Mateusza oraz
        liczne kwiatki z łączki sadysty, z siekierą w tle............49
        Zaproszenie ............................................................52
Rozdział X. Rys artystyczny ..............................................53
        Szukam pomocnej ręki ............................................56
Rozdział XI. Sztuczki bałamutne Rajmundo .......................57
        Moralny złodziej ......................................................59
Rozdział XII. Pechowy Rajmundo .....................................60
        Być ........................................................................62
Rozdział XIII. Losu przypadki ...........................................63
        Zapytam ................................................................65
Rozdział XIV. Komiczne próby tuszowania
        niecnych występków ...............................................66
        Iloraz zero .............................................................69
Rozdział XV. Ponure refleksje ..........................................70
        Złote milczenie ......................................................72
Rozdział XVI. Ucieczka z Polski ........................................73
        Dwie miary ............................................................75
Rozdział XVII. Kanadyjskie początki .................................76
        Doktor wszech nauk po łebkach ..............................78
Rozdział XVIII. Montreal – start .......................................79
        Drzewko dobrych czynów ........................................81
Rozdział XIX. Niuanse wychowania, przebudzenie .............82
        Z jesiennym szafirem .............................................84
Rozdział XX. Atak nowotworu piersi – dwa rozdania ..........86
        Brzozowe wspomnienia ..........................................88

Rozdział XXI. Ostatnie akordy życia Rozalii i
        Apoloniusza ...........................................................89
        Serce, co żyć nie umiało .........................................91
Rozdział XXII. Terencjuszowe wspomnienia .....................92
        Muzyka Twoje imię ma – Kochana ..........................94
Epilog ...........................................................................95
        Nie! – idiocie .........................................................97
        O mikron prawdy o gram dobra ..............................98



 

                                                                     Wprowadzenie


        Generalnie historia ta jest aż do bólu prawdziwa. Niektóre wątki – sfabularyzowane z elementami fikcji literackiej. Całość ozdobiona stosowną poezją dopełniającą, która pomaga lepiej zrozumieć historię głównej bohaterki – Rozalii. Podobieństwa postaci do realnych osób są przypadkowe.

        Nie byłoby tej książki, gdyby nie pewien sen i wizja, z którą autor obudził się pewnego lipcowego poranka. Noc bardzo trudna, prawie bezsenna i dramatyczne pytanie: co zrobić ze swoim życiem, które znalazło się na kolejnym ostrym zakręcie? Odpowiedzi szukał w gorączkowej gonitwie myśli – był specjalistą od spraw beznadziejnych. Akty strzeliste i „szamotanina” z Bogiem, który zdawał się stać na uboczu tej nierównej walki. Może sto przewrotek w łóżku, przytulanie licznych poduszek i pot oblewający ciało. Noc wydawała się torturą bez granic. Bóg jednak nie stał na uboczu, dał mnóstwo talentów i czekał na ich pomnożenie, delikatnie wspierając. Topniejące siły i coraz liczniejsze wiekowe uwarunkowania, choroby i złośliwości losu, zawistni współbracia Ziemianie, z którymi przyszło dzielić ten kawałek ogrodów Matki Ziemi. Całości dopełniały zdrady tam, gdzie ich się najmniej spodziewał, i totalne niezrozumienie. Zawiłość materii rozumiał, ale fizycznie jeszcze




8                                                                                                              Rozalia tańcząca w deszczu




żył, choć duchowo stąpał po skraju przepaści. Nad ranem, po owym koszmarze nocy, zapadł w krótki sen. Obudził się z tytułem książki i jasnym nakazem jej napisania. Tytułowa Rozalia zaistniała na dobre w okienku przyszłych zdarzeń i tak jak kiedyś pokazała moc sprawczą. Interwencja przyszła w samą porę, jak niegdyś pojawiała się w najostrzejszych fazach kryzysów, ze słowami – dasz radę!

                                                                                                           Maurycy Dominek




      Głód serca


Głód uczucia –
Głód największy
Z głodów
Chociaż życia
Tak wprost
Nie odbiera
Nie smakuje
I największa słodycz
Kiedy w sercu
Rozpacz
Beznadzieja



 

                                                                         Rozdział I

                                                                     Poszumy młodości

        Blady świt zapukał do okien niewielkiego domu położonego na wzgórku dużej wsi Zarzeczany, na wschodzie Polski – kraju nad Wisłą, z pięknymi tradycjami, kulturą, dumnego i bitnego. Po nocnej burzy gdzieniegdzie były kałuże i koryta quasi-rzeczek wyżłobionych przez gwałtowną ulewę. Ziemia parowała, marząc o przemijającym szczęściu – niczym zwiewna mgiełka, która unosiła się ku niebu, a wschodzącego słońca promienie zanurzały się zachłannie w tańczących kropelkach słabnącego deszczu. Przyroda dawała jeden ze swych majestatycznych koncertów, iluzję szczęścia albo i pełnię, dla wtajemniczonych.
        W domu żyły dwie blisko spokrewnione ze sobą rodziny. W mniejszej jego części, za prowizoryczną ścianą, wśród siedmiorga rodzeństwa i dwójki rodziców dorastała Rozalia. Dziewczyna już prawie siedemnastoletnia, o ciemnych blond włosach, zielonych oczach z marzycielską nutą, smukłej, nieomal chudej sylwetce. Z twarzy biły pewność siebie i przebojowość. Była nad wyraz ambitna.
        Bardzo ranne wstawanie było powszechnym zwyczajem mieszkańców wioski, jednak tym razem zwlekali z wyjściem z łóżek. Wreszcie ojciec rodziny, Apoloniusz, ziewnął




12                                                                                                           Rozalia tańcząca w deszczu




szeroko, przeciągnął się jak kot i donośnie zagaił, jak to miał w zwyczaju:
        – Ano, rebiata¹, wstawać czas!
        Rozkaz rodzica wykonywany był opornie, łzawe szyby okienne nie nastrajały optymistycznie, osłabiały motywację.
        – Daj dzieciom pospać – zaoponowała Leokadia, matka niezbyt subordynowanej trzódki. – Taka pogoda – perorowała dalej – że i psa trudno wygnać na dwór.
        Apoloniusz mruknął coś niewyraźnie, z wyrazem dezaprobaty dla słów żony, ale chwilowo odpuścił. Dzieci nie kryły zadowolenia z takiego obrotu sprawy i już rozbudzone dokazywały radośnie na sienniku wypełnionym słomą. Pierwsza wstała Leokadia, aby odwiedzić wygódkę położoną za stodołą. Innych chętnych do odwiedzin królewskiego przybytku na razie nie było, bo i jak w taką pogodę wystawiać swoje chudoby cielesne, w pozycji jeźdźca lub upojonego żandarma, na działanie złośliwej aury. Apoloniusz poczłapał w ślad za małżonką.
        Rozalia nie uczestniczyła w porannych zabawach dzieci, tylko wybiegła boso na dwór, taplając się w kałużach i wystawiając twarz na krople już leniwiejącego deszczu. Słońce na przemian z wiatrem rozrzucało jej bujną czuprynę, skrywającą labirynt myśli. Głowa tętniła wizją niesamowitych obrazów, zachwyt mieszał się z lękiem. Była bowiem naturą wiotką, nie tylko cieleśnie, ale jednocześnie ciekawą zagadek życia. Deszcz ustał, przyszedł czas na obowiązki i chociaż trwały wakacje, prac w polu to nie dotyczyło. Po skromnym


¹ Po rosyjsku: dzieci.




13                                                                                                                             Rozdział I




śniadaniu starsi z rodzeństwa, Felicjan, Terencjusz, a także Rozalia, z grymasami męczenników udawali się do pielenia upraw polowych. Los był okrutny i zabierał im ciężką pracą, od rana do wieczora, rozkosze dzieciństwa. Dzieci zatopione po uszy w liściach buraków cukrowych wyszukiwały sposobów, aby przez pracę lub w czasie przerw również się bawić. Celował w tym Terencjusz. Przeprowadzał transmisje z Wyścigu Pokoju na wzór tych radiowych. Hanusik, Gazda, Czechowski i inni kolarze polscy królowali w rządkach upraw i osładzali gorycz mitręgi, nielubianej pracy. Transmisje oryginalne nadawało Polskie Radio, z tylko jednym programem, tak zwana „Toczka” wisząca nad drzwiami wejściowymi domu, czasami pełniąca również funkcję radiowęzła dla propagandy gminnej. We wspomnianych relacjach z Wyścigu Pokoju rodziło się współzawodnictwo. Najlepsza zawsze była Rozalia, więc zazdrośni bracia rzucali w nią grudami ziemi, aby spowolnić jej pracę. Miało to wyraz na poły egzystencjonalny, bo ojciec nie szczędził „pochwał” swoim niezbyt pracowitym i nieporadnym synom. Miał bogaty repertuar kar, ale przyznać trzeba, że, zanim ukarał, dawał kilka upomnień. Jego słynny czarny pas wisiał jak miecz Damoklesa nad biednymi duszyczkami i niejeden raz dzieci poznały jego zapach (dawał wpierw powąchać) i siłę rażenia.
        Rozalia oprócz licznych zalet była królową prowokacji. Jeden przykład. Kłótnie między starszą trójką bywały dość ogniste i Rozalia potrafiła zdzielić starszego brata Felicjana kruczkiem do pieca przez kark, aż się z bólu wygiął, a sama uderzała w histeryczny płacz. Na takie odgłosy z pola bitwy wparowywał ojciec i bił chłopców za rzekomą winę. Rozalia




14                                                                                                        Rozalia tańcząca w deszczu




zanosiła się przecież płaczem. Z chwilą, gdy odkrył prawdę, bicie zaczynał od niej i prowokacje się skończyły. Cierpiał na początku szczególnie Felicjan, gdy ojciec dla wymierzenia kary kazał położyć biedną gołą dupinę na stołeczku, wykonywał to polecenie posłusznie, przez to kara była łagodniejsza. Terencjusz zaś, korzystając z zamieszania, uciekał przed ojcowym obliczem sprawiedliwości, za co później odbierał podwójną „zapłatę”.
        Bieda aż piszczała w wiejskich opłotkach. Brakowało wszystkiego, również żywności – jadło się na wyścigi, przeważnie z jednej miski, bez wybrzydzania. Gliniane, nierówne podłogi, glinką malowane domy, ocieplające na zimę zagaty²*. Leokadia często chorowała, co jeszcze bardziej zubożało życie dzieci. Apoloniusz harował od świtu do nocy, aby jakoś utrzymać rodzinę. Był człowiekiem wesołym, ale surowym w ocenie i impulsywnym. Palił papieroski, uśmiechał się do czystej ognistej, lubił tańczyć (na przykład na zabawach wiejskich). Na tle rozrywkowych cech jego charakteru dochodziło do scysji z Leokadią, a dzieciątka chowały się wtedy po kątach. Była spolegliwą matką, łagodną z usposobienia i kryła wiele występków dzieci lub osłaniała je własnym ramieniem, budząc złość Apoloniusza.
        Wieś była podzielona między biednych i bogatych, u których ci pierwsi dorabiali na utrzymanie. Mieszanka wyznaniowa – prawosławni i katolicy – przysparzała też wielu, czasem wstydliwych w swej wymowie, konfliktów. Domy


² Zagata to docieplenie budynku w formie zbitych desek dookoła fundamentu i nieco powyżej. Element izolacyjny to martwe liście i igły, pozyskane w lesie.




15                                                                                                                               Rozdział I




i zabudowania gospodarcze były w większości strzechą kryte. Królowały wozy z żelaznymi obręczami kół. Takowym przyjeżdżał czasami „Szmaciarz”. Stukot żelaznych kół po wiejskim bruku i okrzyk: „Szmaty, szmaty, pies kudłaty!” sprawiały, że wybiegały kobiety z wypiekami na twarzach, aby chociaż pooglądać te cudowności, które przywoził na wymianę za zużytą odzież z maleńką dopłatą pieniężną. Ważył szmaty, często przy tym oszukując, ale był królem, mógł odmówić transakcji i nikt nie poważył się protestować. Miał na wozie lśniące nowością wszystko, co było potrzebne do gospodarstwa domowego, a zarazem niedostępne nawet w pobliskim miasteczku. Rozalia jako bystra i uparta dziewczyna czasem coś dostała gratis u obwoźnego oszusta, który jednak był wyczekiwanym gościem w wiosce. Przyjeżdżały też tabory cygańskie i te słynne Cyganki, które z taką wprawą okradały i wyłudzały od ludzi różne dobra. Rozalia próbowała zgłębić tajemnicę cygańskich powłóczystych sukni, pod które te przebiegłe panie zagarniały ogłupione w jakiś sposób kury. Nie udała się jej ta sztuka. Cyganki odganiały i przeklinały ją tak straszliwie, że przestraszona Leokadia zabierała czym prędzej Rozalię, w obawie o jej zdrowie i życie, zagrożone czarami.
        W takich klimatach dorastała Rozalia, a i budziły się w niej pierwsze skowronki kobiecości. Odkryła to już dość dawno i ze wstydem pytała mamę, czy aby nie jest chora. Rozweselona Leokadia tłumaczyła, że tak już ma być, to normalne. Podobali się jej chłopcy. Na ich podszczypywanie i inne zaczepki oblewała się rumieńcem, ale i czupurnie oddawała z nawiązką, gdy któryś przeszarżował w końskich zalotach.

 



do góry

Wykonane przez Onisoft.pl

2017 Wszelkie prawa zastrzeżone oceanksiazek.pl

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl