Kategorie blog
Ścieżki we mgle
Ścieżki we mgle

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

SPIS TREśCI

 

 

Inni o książce  ...........

5  

Rozdział 29..........................

172

Rozdział 1................................

7

Rozdział 30..........................

175

Rozdział 2..............................

14

Rozdział 31..........................

178

Rozdział 3..............................

19

Rozdział 32..........................

182

Rozdział 4..............................

25

Rozdział 33..........................

184

Rozdział 5..............................

30

Rozdział 34..........................

189

Rozdział 6..............................

35

Rozdział 35..........................

192

Rozdział 7..............................

38

Rozdział 36..........................

197

Rozdział 8..............................

51

Rozdział 37..........................

202

Rozdział 9..............................

61

Rozdział 38..........................

204

Rozdział 10............................

67

Rozdział 39..........................

208

Rozdział 11............................

72

Rozdział 40..........................

214

Rozdział 12............................

74

Rozdział 41..........................

218

Rozdział 13............................

83

Rozdział 42..........................

222

Rozdział 14............................

90

Rozdział 43..........................

226

Rozdział 15............................

98

Rozdział 44..........................

230

Rozdział 16..........................

104

Rozdział 45..........................

233

Rozdział 17..........................

109

Rozdział 46..........................

236

Rozdział 18...........................

113

Rozdział 47..........................

239

Rozdział 19...........................

118

Rozdział 48..........................

244

Rozdział 20..........................

121

Rozdział 49..........................

248

Rozdział 21..........................

127

Rozdział 50..........................

252

Rozdział 22..........................

132

Rozdział 51..........................

255

Rozdział 23..........................

137

Rozdział 52..........................

258

Rozdział 24..........................

144

Rozdział 53..........................

262

Rozdział 25..........................

153

Rozdział 54..........................

269

Rozdział 26 .........................

158

Rozdział 55..........................

271

Rozdział 27..........................

160

Polecamy.............................

276

Rozdział 28..........................

165

 

 

 


 

 

INNI O KSIążCE


     Na krętych ścieżkach życia łatwo pobłądzić z powodu mgły. W odnalezieniu siebie i prawdziwej miłości pomagają właściciele pensjonatu Morskie Opowieści, nietuzinkowi goście i mieszkańcy Świnoujścia. Ścieżki we mgle to samo życie w wakacyjnym wydaniu z akcentem położonym na rodzinę i pomaganie innym, okraszone nutą humoru, niepozbawione trudnych problemów i karuzeli emocji. Polecam!

Marta Korycka,
blog W szponach literek

 

     Na łamach tej opowieści o gorzkim smaku rozczarowania z pewnością odnajdzie się wiele czytelniczek, którym los zgotował niemiłą niespodziankę. Edyta Kowalska w swojej książce zadaje trafne pytania i zmusza do głębokiej refleksji w temacie tego, czy warto ponownie zaufać i otworzyć się na nowe. To wzruszająca i chwytająca za serce powieść, którą zdecydowanie polecam.

Wioleta Sadowska,
blog Subiektywnie o książkach

 

 


                                                                                                                         ŚCIEŻKI WE MGLE


 

 

     Świat stworzony przez Edytę Kowalską to mieszanina dobra i zła. Autorka stroni od nienaturalnej słodyczy, co sprawia, że Ścieżki we mgle trudno nazwać inaczej, jak tylko prawdziwą opowieścią, w której każdy ma szansę odszukać cząsteczkę siebie bądź swoich emocji. Polecam serdecznie!

Agnieszka Miśkowiec,
blog Książka Non Stop

 

     Książka już od pierwszych stron wciąga czytelnika. Emocje, które wywołuje, sprawiają, że chcemy poznać dalsze losy bohaterów. Powieść porusza bardzo trudny i powszechny problem, jakim jest alkoholizm, czy też zazdrość. Według mnie książka jest warta każdej minuty naszego czasu. Polecam.

 

Aleksandra Bogdańska,
blog Viktolandia

 


 

 

ROZDZIAł 1


     Gorące promienie słońca muskały ją delikatnie, a ciepły wiatr rozwiewał ciemne kosmyki długich do ramion włosów. Szła brzegiem morza, starając się o niczym nie myśleć. Zmrużyła oczy, słuchając zewsząd dochodzącego gwaru. Nie starała się rozróżnić słów. Chciała tylko wsłuchać się w ten radosny, beztroski zgiełk ludzi, którzy zdawali się nie mieć żadnych trosk i kłopotów. Chciała być taka jak oni. Poczuć choć przez chwilę spokój, beztroską radość. Zapomnieć o ostatnich miesiącach i tym, co o mało nie doprowadziło do tragedii.

     Stanęła, zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i odchyliła głowę. Na twarzy poczuła żar letniego słońca. Był początek sierpnia i wszystko wskazywało na to, że w tym roku do końca wakacji pogoda nad Bałtykiem będzie wyjątkowo łaskawa. Za sobą usłyszała głośny pisk. Szybko otworzyła oczy i się odwróciła. Zobaczyła parę biegnącą w jej stronę – chłopak gonił długowłosą, roześmianą brunetkę, która radośnie piszcząc, uciekała przed nim w kierunku wody. Szybko ją dogonił, bez trudu porwał na ręce i razem wpadli w spienione fale. Brunetka śmiała się, chlapiąc chłopaka wodą. Podszedł do niej, czule pocałował i złapał za rękę. Razem zanurzyli się w morzu i odpłynęli. Dziewczyna stojąca na brzegu powoli odeszła w stronę nabrzeża.

 


8                                                                                                                   ŚCIEŻKI WE MGLE


 

     W mieście panował spokój. O tej porze wczasowicze oblegali plażę, miejscowi zaś byli w pracy albo znużeni nieustającym od wielu dni upałem odpoczywali w domach. Ula szła wyludniałymi uliczkami, rozglądając się dookoła. W Świnoujściu była po raz pierwszy. Zawsze lubiła polskie morze, atmosferę nadmorskich miejscowości, do których często jeździła jako dziecko z rodzicami i starszym bratem. Teraz przyjechała sama. Samotność była jej potrzebna, żeby przemyśleć różne sprawy. Chciała odpocząć i stanąć na nogi po tym, jak wielka miłość „do końca świata i jeszcze dłużej” skończyła się wielkim rozczarowaniem.

     Kiedy poznała Olka, myślała, że złapała Pana Boga za nogi. Przystojny, czarujący lekarz z ogromnymi perspektywami i wielkim talentem. Dla niej, studentki prawa, wydawał się idealnym kandydatem na chłopaka, a kto wie, może nawet męża. To była szybka i szaleńcza miłość. Omamił ją i uzależnił od siebie. Nie mogła bez Olka żyć, dzień bez niego wydawał się stracony. Chodziła jak w transie, licząc godziny i minuty do spotkania z ukochanym. Po kilku tygodniach postanowiła się do niego wprowadzić. Prawie całkowicie zerwała kontakt z rodzicami i z bratem, przestała chodzić na uczelnię. Olek czasami wyjeżdżał – postanowiła, że będzie uczestniczyć w tych podróżach. Chciała być blisko niego przez cały czas. Przestała się spotykać ze znajomymi, do minimum ograniczyła telefoniczne rozmowy z rodziną. Olek nie poznał nikogo z jej otoczenia. Na początku wykręcał się pracą, zmęczeniem. Potem po prostu stwierdził, że nie ma ochoty na rodzinne obiadki. Wtedy zaczęła mieć niejasne przeczucie, że coś jest nie tak, ale było

 


ROZDZIAł 1                                                                                                                            9


 

już za późno. Chłopak był dla niej jak narkotyk, od którego nie można się uwolnić. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Kiedy po raz pierwszy ją uderzył, postanowiła wracać do domu. To było w Warszawie. Wyjechali tam na weekend, bo Olek miał ważną konferencję naukową. Cały dzień spacerowała po stolicy sama. Znała dobrze Starówkę, miała ulubione kafejki, do których wchodziła zawsze, kiedy była w tym mieście. Olek zjawił się dopiero późnym popołudniem. Był w złym nastroju, wszystko go denerwowało. Myślała, że jest zmęczony. Ula chciała za wszelką cenę poprawić mu humor. Paplała o wszystkim, co przyszło jej na myśl, śmiała się i była naprawdę szczęśliwa. W pewnym momencie wyciągnęła telefon.
     – Chodź, zrobimy sobie zdjęcie! – zawołała do Olka.
     – Idź sama, ja zrobię – mruknął.
Podeszła do pomnika Syrenki. Kiedy Olek zrobił zdjęcie, krzyknęła radośnie:
     – Olek, kocham cię! Niech cała Warszawa o tym wie! – Nie krzycz! Robisz z siebie widowisko! – powiedział
ze złością i ruszył przed siebie.
     Pobiegła za nim.
     – Przepraszam – powiedziała cicho.
     – Po co robić przedstawienie? Ja też cię kocham, a nie wydzieram się jak wariat. – Przytulił ją.
     – Bo to ja jestem wariatka, ty jesteś poważnym panem doktorem – uśmiechnęła się słodko.
     – Yhy… Chodźmy już, jestem zmęczony.
     – Myślałam, że wybierzemy się do jakiegoś pubu. Potańczymy trochę, rozerwiesz się. Będzie fajnie.

 


10                                                                                                                 ŚCIEŻKI WE MGLE


 

     – Wracamy do pokoju. Już mówiłem, że jestem zmęczony.
     – Coś się stało? Masz jakiś problem? Popatrzył na nią przez chwilę uważnie. – Tak, mam problem       – powiedział po chwili. – Opowiedz mi, razem coś wymyślimy.
     – To nie twoja sprawa – uciął rozmowę i dalej szli już w ciszy.
Po chwili usłyszała sygnał jego komórki.
     – To ze szpitala, muszę odebrać – powiedział.

     Odszedł kilka kroków i po cichu zaczął rozmawiać. Ula w tym czasie postanowiła zatelefonować do brata. Rafał był dużo od niej starszy i mieli dobry kontakt ze sobą, ale teraz, co miała mu powiedzieć? Od razu by wyczuł, że coś jest nie tak. Przejrzała zrobione zdjęcia. Wybrała ostatnie i podpisała: „Pozdrowienia od warszawskich syrenek”. Pomyślała, że na kilka dni zyska spokój, nie będzie jej nękał telefonami i pytaniami. Martwił się o nią, tak jak i rodzice, ale przecież ona była zakochana. Niedługo wszystko się ułoży. Tak, wtedy przedstawi im Olka. Na pewno będą zachwyceni przystojnym i wykształconym kandydatem na zięcia. Uśmiechnęła się do siebie na samą myśl o ich spotkaniu.

     Kiedy weszli do pokoju, Olek włączył telewizor i rozłożył się na kanapie. Ula weszła do łazienki. Było jej smutno z powodu tego, jak potraktował ją mężczyzna. Stała chwilę przed lustrem, przyglądając się odbiciu. Duże zielone oczy nie były już takie radosne jak dawniej.

 


ROZDZIAł 1                                                                                                                          11


 

     Tak nie może być dłużej, muszę z nim porozmawiać. Jeśli ma jakiś problem – rozwiążemy go razem. Przecież na tym polega miłość – pomyślała.
     – Wychodź z tej łazienki! – usłyszała krzyk Olka. – Ile można siedzieć w kiblu? Nie jesteś sama!
     – Już wychodzę – powiedziała, ocierając łzę, która spłynęła nagle po jej policzku. Umyła twarz zimną wodą i otworzyła drzwi. Wtedy poczuła mocny cios. Oszołomiona chwilę stała, przytrzymując się framugi, aby nie upaść.

     – Co się tak guzdrzesz?! Ile można czekać?! – Olek odepchnął ją i wszedł do łazienki.

     Kiedy dotarło do niej, co się stało, szybko spakowała torbę i wyszła z płaczem, trzaskając drzwiami. Dogonił ją. Jak każda zakochana kobieta uwierzyła w przeprosiny. Pomyślała, że da mu jeszcze jedną szansę, że przecież on nie jest taki, po prostu miał zły dzień. Wróciła. Wracała tak jeszcze dwa razy. Wszystko to działo się zaledwie w kilka miesięcy. Ich związek był jak bieg ścieżką we mgle – niebezpieczny, nieprzewidywalny, szaleńczy. Ona była jak ćma, która leci do świecy, choć w przeciwieństwie do ćmy wiedziała, jak może się to skończyć.

     Mijały kolejne tygodnie. Pewnej nocy wrócił do domu z kolegą. Obaj byli pijani. Ula obudziła się i zrobiła awanturę. Olek kazał jej wejść do pokoju i nie wychodzić. Zza drzwi usłyszała krótką rozmowę.

     – To ona? – spytał nieznajomy mężczyzna.
     – Tak. Niezła, co?
     – Niezła. Szkoda… – roześmiał się.

 


12                                                                                                                 ŚCIEŻKI WE MGLE


 

     – E tam… Podaj piwo, jest w lodówce.
Ula usłyszała dźwięk otwieranej puszki. Otworzyła drzwi i powiedziała spokojnie:
     – Olek, może już wystarczy?
     – Idź spać.
     – Pójdę, ale ty też.
     – Powiedziałem: idź spać. Głucha jesteś?! – krzyknął mężczyzna.

Drugi roześmiał się i wyszedł, zabierając ze sobą puszkę z niedopitym piwem. Kiedy zamknął za sobą drzwi, Olek dał upust swojej złości.

     – Co ty robisz?! Ośmieszyłaś mnie! – krzyknął, uderzając po raz pierwszy tego wieczora.

     Na drugi dzień obolała dziewczyna nie mogła się ruszyć z łóżka. Wtedy Olek dał jej zastrzyk – myślała, że to jakieś witaminy. Przez kolejnych kilka dni żyła jak w transie, była tak skołowana, że nie wiedziała, gdzie jest i co tam robi. Czasem w stanach świadomości widziała tylko Olka, który stał nad nią i patrzył wzrokiem, od którego ciarki przebiegały jej po plecach. Bała się tego wzroku coraz bardziej. Czasami czuła ukłucia igłą, nie była jednak w stanie ani logicznie myśleć, ani zapytać o cokolwiek, ani uciec.

     Kiedy kolejny raz z trudem otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą kobietę. Spojrzała w bok – to nie był pokój, w którym mieszkała z Olkiem. Wystraszyła się i zaczęła szybko mrugać oczami.

     – Proszę się nie bać, jest pani w szpitalu – powiedziała do niej pielęgniarka łagodnym głosem. – Już wszystko będzie dobrze.

 


ROZDZIAł 1                                                                                                                          13


 

Ula odetchnęła z ulgą i zasnęła. Kiedy następnym razem się obudziła, zobaczyła twarz mamy.

– Ula, dziecko! Słyszysz mnie? – zapytała kobieta. – Doktorze! – krzyknęła w stronę drzwi.

 


 

ROZDZIAł 2

 


     Ula jeszcze dwa tygodnie spędziła w szpitalu. Z niedowierzaniem słuchała tego, co tak naprawdę wydarzyło się w jej życiu w ciągu ostatnich miesięcy. Olek nie był lekarzem. Kiedy spotkał dziewczynę, spodobała mu się, więc chciał zrobić na niej wrażenie. Potem przez przypadek dowiedział się, że jest siostrą Rafała – człowieka, przez którego o mało nie poszedł do więzienia. Brat Uli był dziennikarzem śledczym. Jakiś czas temu napisał artykuł o nielegalnej plantacji marihuany pod Opolem. Mariusz, bo tak naprawdę miał na imię Olek, włamał się do jego domu, chcąc zniszczyć wszystkie obciążające szajkę materiały. Niestety spotkał tam Rafała, wywiązała się bójka i Mariusz Relko vel Korel postrzelił dziennikarza. Mężczyzna trafił do szpitala, na szczęście wygrał walkę o życie.

     Korel zbiegł, a poszukiwania przez policję nie dawały rezultatów. Jakby zapadł się pod ziemię. Wystarczyło założyć droższe ciuchy, zapuścić modną brodę i przystrzyc włosy, by nikt nie rozpoznał w tym człowieku niebezpiecznego zbiega. Ulę poznał w kawiarni, spodobał mu się jej śmiech i blask w pięknych zielonych oczach. Powiedział, że nazywa się Aleksander Zarzeczny i jest lekarzem. Na początku było miło. Nawet pomyślał, że dla niej mógłby

 


ROZDZIAł 2                                                                                                                          15


 

zmienić swoje życie. Oczywiście do pewnego stopnia. Ale kiedyś pokazała mu zdjęcia rodzinne.

     – Zobacz, to moja mama i mój tata na działce – mówiła wesoło. – A to mój brat Rafał i jego dziewczyna Julia. Piękna para, prawda?

Mariusz zerknął przelotnie i na chwilę przestał oddychać. Ze zdjęcia uśmiechał się do niego facet, przez którego policja zajęła całą plantację, a wszyscy jego kumple czekali w areszcie na wyrok. Wtedy całe jego uczucie do Uli nagle rozpłynęło się, a właściwie zamieniło w chęć zemsty. Po jakimś czasie zaczął podawać jej narkotyki. Twój brat walczył z narkotykami, ty się od nich uzależnisz – myślał.

     Pewnej nocy stwierdził, że przesadził z dawką. Ula nie ruszała się i miała płytki oddech. Nieprzytomną kobietę wyniósł z wynajmowanego pokoju, zostawił na ławce w parku i odszedł jak gdyby nigdy nic. Na szczęście ktoś zobaczył leżącą dziewczynę i wezwał pogotowie. Ulę w ciężkim stanie zabrali do szpitala. Po kilku dniach zjawił się tam Korel. Czy to były wyrzuty sumienia? A może prawdziwa miłość? Sam nie wiedział, ale czuł, że musi ją zobaczyć. Wtedy wpadł. Przypuszczał, że może być tam policja, ale zaryzykował. Nie udało się. Rozpoznała go Julia – dziewczyna Rafała. Aresztowali go szybko i sprawnie. Teraz czekał na proces i zapewne długi wyrok za podwójne usiłowanie zabójstwa, pobicia, wymuszenia, sprzedaż narkotyków i kilka innych przewinień.

     Ula po wyjściu ze szpitala pojechała nad morze. Chciała na jakiś czas zostać sama, przemyśleć wszystko i ułożyć od nowa. Rodzice nie chcieli się zgodzić na samotny wyjazd

 


16                                                                                                                 ŚCIEŻKI WE MGLE


 

córki. Przeżyli straszne chwile w szpitalu, najpierw z Rafałem, potem z nią. Nic dziwnego, że obawiali się puścić Ulę samą po tych wszystkich przeżyciach.

     W końcu poszli na kompromis. Ula wyjechała do Świnoujścia – tutaj mieszkała mama Julii. Wraz z mężem mieli niewielki pensjonat nad samym morzem. Ula zatrzymała się u nich. Była tu kilka dni, a już czuła się jak u siebie. Pani Iwonka była dla niej bardzo miła, a jej mąż Marian próbował na wszystkie sposoby rozweselić i zająć czymś dziewczynę. Rodzice Uli zaś byli spokojniejsi, wiedząc, że córka znajduje się pod czujnym okiem gospodarzy.

     Pogodne usposobienie właścicieli sprawiło, że niektórzy goście przyjeżdżali do nich od lat, mając wrażenie, że są członkami rodziny. Tak też czuła się Ula, choć była tu pierwszy raz i znała Lubczyków od niedawna.

     – Usia, usiądź, napijemy się kawy! – zawołał wesoło pan Marian.
     – Przecież pan nie może, panie Marianie. Ciśnienie panu skoczy – odpowiedziała Ula, choć wiedziała, że gospodarz tylko się z nią droczy.
     – Co tam ciśnienie! – Machnął ręką. – Jak skoczy, to i spadnie! Wszystko, co skacze, kiedyś spada, no nie? Siła grawitacji – roześmiał się.
     – Panie Marianie… – Pokiwała głową Ula i usiadła na drewnianej ławie. – Może zapytamy pani Iwonki, co ona na to?
     Pan Marian zmarszczył brwi.
     – No wiesz, ja tu z sercem na dłoni do ciebie, a ty mnie chcesz podkablować? Wszystkie kobiety są takie same – zaczął biadolić.

 


ROZDZIAł 2                                                                                                                          17


 

     – Ktoś musi pana pilnować.
     – To może naleweczki? – Odzyskał dobry humor. –
Mam porzeczkową z zeszłego roku, co ty na to?
     Zanim Ula zdążyła odpowiedzieć, usłyszeli głos pani
Iwonki:
     – Marian! Goście przyjechali!
     – A to pech! A już miałem nadzieję, że dasz się namówić! – Mrugnął okiem i wstał z fotela.
     – Może wieczorem? Chętnie spróbuję!
     – Trzymam cię za słowo.
     Poszedł w stronę wejścia do pensjonatu, a Ula oparła się wygodnie o szerokie oparcie ławki i rozejrzała wkoło z błogością.

     Pensjonat był mały, ale przytulny. Mieścił tylko cztery pokoje i niewielki aneks kuchenny dla wszystkich gości, którzy sami chcieli coś pichcić. Pokoje były skromnie wyposażone, ale czyste i schludne. Każdy był urządzony w kolorach odpowiadających różnym kwiatom. Dlatego wszyscy – goście, pracownicy i właściciele nazywali je odpowiednio do koloru. Nie było więc pokoju numer jeden, ale był pokój niezapominajkowy, potem pokój słonecznikowy, pokój liliowy i pokój groszkowy.

     Z boku wejścia do pensjonatu znajdowały się szklane drzwi do niewielkiej knajpki, gdzie od wielu lat królowała pani Iwonka wraz z szefową kuchni – Grażynką. Jej smażone ryby znane były w całym mieście i każdy, kto przyjechał do miasta, musiał choć raz zajrzeć do Morskich Opowieści. Pan Marian zaś z tyłu miał wędzarnię, z której serwował najprawdopodobniej najlepsze ryby wędzone w mieście.

 


18                                                                                                                 ŚCIEŻKI WE MGLE


 

     Z tyłu pensjonatu stał piętrowy dom, w którym mieszkali gospodarze. Ula kwaterowała w ich domu, chociaż na początku była temu przeciwna. Chciała mieć więcej swobody, ale po kilku dniach życia pod wspólnym dachem przekonała się, że wcale nie jest tak źle, jak myślała. Właściciele nie dopytywali o to, co wydarzyło się w jej życiu. Na pewno wiedzieli tyle, ile trzeba od rodziców dziewczyny, ale nie drążyli tematu i Ula była im za to wdzięczna. Sama często o tym myślała i zastanawiała się, jak mogła być tak głupia. Ona, studentka prawa, dała się podejść pierwszemu lepszemu oszustowi. Długo nie mogła uwierzyć w to, kim naprawdę był jej ukochany. Olek, a właściwie Mariusz, bardzo dobrze ukrywał swoje prawdziwe oblicze. A ona? Po raz pierwszy w życiu była zakochana. Kiedy wspominała te dobre chwile razem, robiło jej się ciepło na sercu. Chciała, aby ten czas wrócił, a wszystko, co wydarzyło się później, okazało się tylko złym snem. Wiedziała, że to niemożliwe. Musiała wyrzucić chłopaka ze swoich wspomnień, z marzeń i z serca.

 


 

ROZDZIAł 3


     Kolejny dzień przywitał ją słońcem i bezchmurnym niebem. Obudziła się wcześnie i poszła pomóc pani Iwonie w przygotowywaniu śniadania dla gości. W sezonie zawsze był komplet pracowników, ale pomyślała, że kolejna para rąk na pewno się przyda. Pani Iwona zaś stwierdziła, że Ula musi się czymś zająć. Pomagając przy niewielkich pracach, może choć na chwilę oderwie się od złych wspomnień.

     – Dzień dobry – powiedziała dziewczyna do krzątającej się gospodyni.
     – Dzień dobry. Ranny ptaszek z ciebie. Chodź, pomożesz rozłożyć pieczywo do pojemników.

     Ula ochoczo zabrała się do pracy. Pokroiła świeży chleb i ułożyła w koszyczku. Dołożyła kilka kajzerek, grahamek i rogali. Wybór był tak duży, a wszystko tak świeże i pachnące, że od samego patrzenia zrobiła się głodna.

     – Siadaj i jedz – powiedziała pani Iwonka, jakby czytając jej w myślach.
     – To tak smakowicie pachnie, że mogłabym zjeść wszystko! – roześmiała się dziewczyna.
     – Poczekaj, zaraz dam ci masła własnej roboty. To dopiero będzie uczta – świeże pieczywo i prawdziwe domowe masło. Palce lizać!

 


20                                                                                                                 ŚCIEŻKI WE MGLE


 

     Ula uśmiechnęła się i rozłożyła pojemniki z pieczywem na stolikach dla gości pensjonatu. Śniadania były zarezerwowane wyłącznie dla nich. Pozostali klienci mogli tu zachodzić dopiero od wczesnego popołudnia, kiedy już rozchodziła się wokół woń świeżo smażonych ryb.

     – Ula, mam do ciebie wielką prośbę – odezwała się pani Iwonka.
     – Słucham.
     – Możesz po śniadaniu pójść do mojej koleżanki, Zosi? – Jasne, chętnie pójdę.
     – Wytłumaczę ci, gdzie mieszka. To od niej właśnie biorę masło domowej roboty, a ja czasami daję jej za to świeże ryby, kiedy Marian przywiezie od rybaków. Dzisiaj nie mam czasu, żeby do niej iść. Sama widzisz… Urwanie głowy, a jeszcze przed południem przyjeżdża małżeństwo z dwójką dzieci… Będzie komplet w pensjonacie.
     – Pójdę, nie ma problemu. Proszę się nie martwić, zaniosę świeże rybki.
     – Dziękuję, jesteś kochana. Nie chcę cię wykorzystywać, ale zrobiłabyś mi wielką przysługę.
     – Nie ma o czym mówić. Proszę mi tylko powiedzieć, gdzie mam je zanieść.

     Po śniadaniu pani Iwonka wytłumaczyła Uli, jak najprościej dojść do domu pani Zosi. Na wszelki wypadek dała jej jeszcze kartkę z zapisanym adresem.

     Ula szła po nieznanych jej dotąd uliczkach, rozglądając się i podziwiając widoki. Doszła do końca drogi i skręciła w wąską ulicę. Przeszła kawałek, wypatrując domu z czerwonym dachem i różami w ogrodzie. Zważywszy na to, że

 


ROZDZIAł 3                                                                                                                          21


 

te piękne kwiaty kwitły prawie przy każdym domu wypatrywała czerwonego dachu. W końcu znalazła. Mały domek z czerwonym dachem i kilkoma różami w zaniedbanym ogrodzie wydał jej się brzydki w porównaniu z innymi na tej uliczce. Połamane sztachety i niedomknięta drewniana furtka nie zachęcały do wejścia. Chwilę stała, wpatrując się w drzwi domu. Miała nadzieję, że ktoś pojawi się w progu i nie będzie musiała wchodzić na podwórko. Ponieważ jednak nikt nie wyszedł, a dzwonka przy furtce nie było, chcąc nie chcąc musiała wejść. Niekoszona od dawna trawa, brudne okna i niechlujnie zawieszone firany dawały przygnębiający widok. W jej głowie powstała myśl o maśle robionym w tym domu, które tak chętnie jadła dziś rano. Szybko jednak odrzuciła tę myśl i zapukała do drzwi. Ponieważ nikt nie otwierał, zapukała jeszcze raz, mocniej.

     Po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich mały kilkuletni chłopczyk.

     – Cześć, jest mama? – zapytała Ula. Chłopiec pokręcił przecząco głową. – A babcia?
     – Nie mam babci – odpowiedział ze zdziwioną miną.
     – Jesteś sam?
     – Nie.
     – Jest w domu ktoś dorosły? – spytała z niecierpliwością.
     – Tak.
     – Możesz zawołać?
     – Nie.

     Ula spojrzała na małego coraz bardziej poirytowana.
Wzięła głęboki oddech i spróbowała jeszcze raz.

 


22                                                                                                                 ŚCIEŻKI WE MGLE


 

     – Znasz panią Iwonkę? To koleżanka twojej mamy.
     – Nie znam.
     – A mogę wejść do domu?

     Chłopiec wzruszył ramionami, odsuwając się od drzwi. Ula weszła. Tak jak myślała – w środku panował nie

miłosierny bałagan i brud. W sieni był półmrok. Wszędzie leżały porozrzucane ubrania, buty i różne przedmioty. Za otwartymi drzwiami w pokoju leżał mężczyzna. Był odwrócony, więc nie mogła określić jego wieku, ale pomyślała, że to może być ojciec chłopaka.

     Obok, na stole, stało kilka butelek po tanim winie i puszki po piwie.
Ula odwróciła się do chłopca.

     – Jak masz na imię?
     – Józio.
     – Cześć, Józio, ja jestem Ula. – Podała mu rękę. – To twój tata?

Chłopiec wzruszył ramionami.

     – A gdzie mama?
     – Wyszła.
     – Kiedy wróci?
     – Nie wiem.

Józio dalej był małomówny i Ula stwierdziła, że nic więcej z małego nie wyciągnie.

     – Jak wróci mama, powiedz jej, że przyniosłam ryby

 


 

do góry

Wykonane przez Onisoft.pl

2017 Wszelkie prawa zastrzeżone oceanksiazek.pl

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl