Kategorie blog
Miasto młodych wilków. Część druga. Walka z Temidą
Miasto młodych wilków. Część druga. Walka z Temidą

 



















Spis treści



Podżeganie do zabójstwa ............................................................................................................5
„Masa” schowany do wora .........................................................................................................14
Zjednoczenie z Wilkami .............................................................................................................24
Sto tysięcy dolarów....................................................................................................................34
Śmierć i krew.............................................................................................................................43
Współpraca z Wilkami zaczyna się psuć .......................................................................................52
CBŚ uderza w grupę pruszkowską ...............................................................................................62
Areszt .......................................................................................................................................71
Impreza pod celą .......................................................................................................................79
Przerzuty, widzenia, zatrzymania, przypadkowe ofiary ..................................................................84
„Fragles” wjeżdża na oddział........................................................................................................93
Areszt od nowa ..........................................................................................................................96
Rozstanie...................................................................................................................................103
Proces starych pruszkowskich .....................................................................................................107
Pierwszy proces ........................................................................................................................ 111
Proces drugi ............................................................................................................................. 118
Bartek z Mokotowa.....................................................................................................................129
Ciekawe informacje ....................................................................................................................133
Areszt Śledczy Warszawa-Mokotów .............................................................................................136
Wyrok w sprawie starych pruszkowskich.......................................................................................138
Wyrok w moim drugim procesie...................................................................................................140
Trzeci proces .............................................................................................................................141
Proces czwarty ...........................................................................................................................153
Wyrok w moim trzecim procesie ..................................................................................................157
Wyrok w moim pierwszym procesie..............................................................................................171
Wyrok w moim czwartym procesie ..............................................................................................174
Układy warszawskie ...................................................................................................................177
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w mojej czwartej sprawie ................................................183
Zeznania niepotwierdzone przed sądem........................................................................................188
Zakład Karny OZ.........................................................................................................................194
Rozmowa przyjaciół ....................................................................................................................196






Podżeganie do zabójstwa


        Był ciemny, deszczowy wieczór. Oglądałem coś wTV, gdy nagle zadzwonił telefon. „Masa” powiedział: „Za piętnaście minut zejdź na dół, to podjedziemy po ciebie z »Chińczykiem« i razem pojedziemy na spotkanie do Warszawy”. Zszedłem po piętnastu minutach, wsiadłem do mercedesa szefa i we trzech pojechaliśmy do nowo otwartego nocnego klubu go-go, który mieścił się przy ul. Pankiewicza w Warszawie. Oprócz nas byli tam czołowi liderzy grup przestępczych, tacy jak „Pershing”, „Bolo” z Grodziska Mazowieckiego, Mięśniaki, „Sproket”, „Żaba”, „Franek”, „Nastek” i „Słowik”. Z tym ostatnim pierwszy raz siedziałem przy ważnej naradzie grupy. Oprócz „Słowika” każdy z ww. przyprowadził z sobą po dwóch najbliższych mu „żołnierzy”. Spotkanie prowadził „Pershing”. Powiedział, że od dziś właśnie w takim składzie będziemy współpracować. „Pershing” mówił, że w mieście źle się dzieje i teraz naszymi głównymi konkurentami będą: „Parasol”, „Malizna”, „Szwarc”, „Kaban” i „Wańka”, czyli tzw. Starzy pruszkowscy. Zakomunikował, że nie będziemy z nimi walczyć, ale jeżeli oni lub ich ludzie nas zaatakują, to wtedy my urządzimy odwet. Wspomniał także, aby ci, którzy jeszcze się nie znają, wymienili się numerami telefonów i byli ze sobą w stałym kontakcie. „Słowik” siedzący obok „Pershinga” przysłuchiwał się tym rozmowom i nie zabierał głosu. W moim odczuciu przyszedł on na to spotkanie jako szpieg starych. Jak wchodził do klubu, usiadł sobie przy innym stoliku i nie podszedł się z nami przywitać. Dopiero gdy przyjechał „Pershing” i zaczął witać się ze wszystkimi, to samo uczynił „Słowik”. Wyciągnął



6                                                                                                               Miasto Młodych Wilków



rękę do „Masy” i powiedział: „Przepraszam, nie zauważyłem cię wcześniej”, ale w jego oczach można było dostrzec jakiś fałsz. „Masy” nie dało się nie zauważyć, wchodząc do lokalu, bo siedzieliśmy kilka metrów na wprost głównego wejścia. Po omówieniu wszystkich spraw zabrał głos „Słowik”. Zaczął opowiadać, że kiedy był w areszcie, ludzie spod celi powiedzieli mu, że „Misiek” z Nadarzyna, który był dobrym kolegą Wojtka „Kiełbasy” i współpracował z grupą wołomińską, wyciął sobie z gazety zdjęcie „Masy” i powiesił nad swoją pryczą. „Misiek” ubliżał „Masie” i odgrażał się przy osadzonych, że jak go dorwie, to go rozerwie na strzępy. Kontynuując opowieść, mówił również, że spotkał „Miśka” na tzw. sieczkarniku (sieczkarnik – piwnica w areszcie lub sądzie, w której więźniowie czekają przed rozprawą) i pobił go za to, że ubliżał „Masie”, i może o tym zaświadczyć kilku jego słupów (słup w gwarze więziennej oznacza świadka zdarzenia). „Masa” podziękował „Słowikowi” za jego postawę, ale widać było, że się mocno wkurzył i dostał ciśnienia. Po tym zebraniu wróciliśmy do Pruszkowa. „Chińczyk” pojechał do domu, bo był rano umówiony na trening, a ja z „Masą” weszliśmy do La Cucarachy.
        „Masa” w dość szybkim tempie wypił kilka głębszych, po czym nakazał, żebym zadzwonił po któregoś z chłopaków, to pojadę jego samochodem, bo on pił, i że mamy odprowadzić go pod dom. Wydzwoniłem „Szulera”, powiedziałem mu, żeby podjechał pod La Cucarachę, bo muszę odprowadzić samochód „Masy”, i że odwieziemy go do domu. „Masa” wyszedł jeszcze tradycyjnie z psem i w pewnym momencie rzekł do nas: 
        – Słuchajcie, chłopaki. Dam wam po dziesięć koła papieru, odpalcie „Miśka” z Nadarzyna. – Dziesięć koła papieru oznaczało dziesięć tysięcy dolarów. – Odpalicie go, to pójdzie w górę wasz prestiż. Wtedy już będziecie w mieście na szczycie. Przemyślcie tę sprawę i dajcie mi odpowiedź do jutra.



Podżeganie do zabójstwa                                                                                                             7



        Wracając ze spaceru, długo o tym rozmawialiśmy. Zaskoczył nas tą propozycją, bo nigdy nikogo nie zabiliśmy i nikt wcześniej nie składał nam takiej oferty. Z jednej strony było to sporo forsy, ale z drugiej w grę wchodziło zabójstwo. „Misiek” nie był kryształowym człowiekiem, tylko pospolitym gangsterem. Obydwaj zgodnie stwierdziliśmy, że „Masę” chyba pogięło z tą propozycją. Byliśmy jego ochroniarzami, a nie kilerami. Nawet pomijając sumienie i skazę na całe życie w postaci dożywotniej krwi na rękach, to przeliczając kwotę, jaką proponował za głowę „Miśka”, suma dwudziestu tysięcy dolarów na dwóch była zupełnie nieadekwatna do zaplecza finansowego, jakim dysponował. Następnego wieczoru na spacerze poprosił mnie na bok i zapytał, co w naszej sprawie słychać. Odpowiedziałem mu: „Sorry, Jarek, ale nie piszemy się na to”. „Masa” się lekko skrzywił, bo pewnie liczył na inną odpowiedź, pomilczał kilka sekund, następnie spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem i powiedział: „Dobra, nie było tematu, tylko zachowajcie to dla siebie”. Po dwóch dniach od tej rozmowy „Masa” w środku dnia zadzwonił do mnie, abym podjechał pod La Cucarachę. Kiedy spotkaliśmy się, zaczął rozmowę od pytania, na ile dobrze znam „Szulera”, jego charakter i zachowania w różnych sytuacjach. „Masa” obawiał się, czy mój kompan potrafi trzymać język za zębami. Spowodowane było to tym, że chwilę wcześniej, przejeżdżając obok pijalni Manhattan, zobaczył przy niej pijanego „Szulera” wraz z kilkoma kolegami, którzy byli już w dobrym cugu alkoholowego melanżu. Zaczął mnie podpytywać o „Szulera”, czy „Szuler” nie chlapnie mordą o sprawie, w której dwa dni wcześniej daliśmy mu negatywną odpowiedź. W tej kwestii stanowczo stanąłem w obronie przyjaciela i zapewniłem „Masę”, że „Szulera” znam najdłużej ze wszystkich pruszkowiaków.
        – Jarek, zapewniam cię, że można mu ufać i zawsze na niego liczyć. Znamy się praktycznie od dzieciaka i w poważnych



8                                                                                                               Miasto Młodych Wilków



sprawach, o których wiemy tylko my, nie wiedzą nawet inne chłopaki z naszej ekipy. Możesz być pewny, że tego, czego nie wolno mówić, nigdy nikomu nie powie, nawet gdy jest w takim cugu, ma podobnie jak ty, ha, ha, ha!
        – Ty już nie bądź taki dowcipny! Dobra, jak gwarantujesz za niego, to okej. Widzimy się na spacerze, tylko nie przywoź tego pijanego zwierza ze sobą, bo wiesz, że brzydzę się pijakami, ha, ha, ha!
        – Taaa, jasne! Dobra, to na razie i do wieczora.
       
        „Masa” w mojej obecności już nigdy więcej nie wracał do tematu głowy „Miśka”, ani też nie proponował mi zabicie innej osoby.




Podżeganie do zabójstwa                                                                                                             9


3
Mirosław D. „Misiek” z Nadarzyna



10                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



        Myślę, że plany Jarosława S. pokrzyżowała również nowa sytuacja, po której wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przyszedł czas, że rozpętała się prawdziwa „burza w mieście”, a nad „Masą” zebrały się gęste i czarne chmury.
        Wiadomość, która ukazała się we wszystkich mediach, była szokująca zarówno dla gangsterów, jak i dziennikarzy oraz wielu postronnych ludzi w Polsce. W telewizji, radiu i innych środkach masowego przekazu aż wrzało, bo w Zakopanem zginął domniemany boss mafii pruszkowskiej. Nieznani sprawcy zastrzelili Andrzeja K. „Pershinga”, po tym jak ukończył ostatni zjazd na nartach. Kiedy pakował sprzęt narciarski do samochodu, nagle padły strzały. Andrzej dostał kilka kul, które trafiły go w głowę i klatkę piersiową. A gdy zalany krwią upadł na ziemię, po chwili ktoś zadzwonił po karetkę. Rannego Andrzeja przewieziono do szpitala, ale lekarzom nie udało się uratować mu życia. W tym samym czasie zabójcy uciekli, po czym porzucili i spalili auto, którym przyjechali dokonać morderstwa. Po tym zabójstwie najbardziej przeraził się „Masa”. Snuł domysły, że za zabójstwem „Pershinga” stoją Starzy pruszkowscy, a on może być kolejny na ich liście śmierci.
        W pierwszej kolejności zadzwonił do „Bysia” i rozkazał mu, aby ustawił ochronę pod jego domem. Od momentu zabójstwa „Pershinga” w dzień i w nocy pełniliśmy na zmianę dyżury. Siedzieliśmy w samochodzie, w którym mieliśmy długą broń, a co godzinę robiliśmy obchód wokół domu „Masy”, nosząc przy sobie pistolety CZ 9 mm. Nagle zrobił się hojny i codziennie dawał nam po kilka stów na pokrycie kosztów związanych z jego ochroną. Po dwóch dniach od śmierci Andrzeja „Pershinga” wieczorem powiedział do nas taki tekst:
        „Posłuchajcie, chłopaki. Jak mnie zabiją, to połączcie swoje siły z »Bedziem«, bo teraz on będzie przywódcą ekipy z Ożarowa. Jeśli mnie zabraknie, pomścijcie mnie i Andrzeja. Pamiętajcie



Podżeganie do zabójstwa                                                                                                           11



– trzymajcie się razem”. Usłyszał od nas w odpowiedzi: „Jarek, nie gadaj głupot, nikt cię nie zabije i wszystko będzie dobrze”.
        „Masa” był przygnębiony i widać było po nim, że bardzo się bał, nawet mówił lekko drżącym głosem. Pod cmentarzem, gdzie został pochowany „Pershing”, zrobił ważne zebranie, w którym poza naszymi chłopakami uczestniczyli „żołnierze” z ekipy ożarowskiej.
        Mnie nie było na tym zebraniu, bo razem z „Sosną” przebywałem w Warszawie na innym ważnym spotkaniu. Z tego, co się później dowiedziałem, wynikało, że „Masa” pod cmentarzem rozdawał broń i powiedział, że odbędzie się ważna rozkminka w Pruszkowie pod domem „Krzysia”. Na tę rozkminkę miał przyjechać z obstawą Zygmunt R. ps. „Kaban”, który był negocjatorem oddelegowanym przez starych pruszkowskich.
        Mniej więcej w tym czasie, kiedy wracałem z „Sosną” po spotkaniu w Warszawie, zadzwonił do mnie „Gonzo” i powiedział, że całą ekipą stoją już uzbrojeni pod domem „Krzysia” i czekają na przyjazd „Kabana”.
        Ze względu na to, że „Sosna” nie uczestniczył w niebezpiecznych rozkminkach, odgrywając rolę biznesmena jeżdżącego z ochroniarzem (czyli ze mną), odwiozłem go do domu w Komorowie, a sam dojechałem do „Gonza” i reszty chłopaków. Przed swoim domem stał „Krzyś” w obstawie około pięćdziesięciu „żołnierzy”, wśród których m.in. był „Bolo” z Grodziska Mazowieckiego (co niektórzy mieli założone kamizelki kuloodporne). Gdy domysły, że za zabójstwem „Pershinga” mogą stać Starzy, stawały się coraz bardziej realne, „Krzyś” znalazł się między młotem a kowadłem. Musiał się określić, czy będzie po stronie „Masy”, który karmił go pieniędzmi, czy będzie po stronie swoich starych kumpli. Wszyscy nerwowo czekaliśmy na przyjazd „Kabana”, bo spodziewaliśmy się, że przyjedzie z uzbrojoną obstawą, a tymczasem przywiozła go samego jakaś kobieta.



12                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



Zatrzymała swoje auto pod domem „Krzysia” i przeraziła się, widząc tylu „żołnierzy”. Kiedy „Kaban” chciał wysiąść z auta, chwyciła go za rękę i prosiła, wręcz błagała ze łzami w oczach: „Zygmunt, nie wychodź, błagam cię, nie idź do nich”. „Kaban” uspokajał ją i powiedział do niej, żeby odjechała, bo wszystko będzie dobrze.
        „Kaban” podszedł do „Krzysia” („Cześć, stary przyjacielu”, „Cześć, Zygmunt”), uścisnęli sobie dłonie, po czym obydwaj weszli do domu. Po około dziesięciu minutach wyszedł do nas „Krzyś”, podziękował wszystkim za przybycie i poprosił nas, żebyśmy rozjechali się do swoich domów. Na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że „Krzyś” oficjalnie pozostaje neutralny, czyli że nie będzie ani po stronie „Masy”, ani po stronie starych pruszkowskich. My jednak domyślaliśmy się w swoich szeregach, że opowiedział się po stronie starych kumpli, a nam, młodym, zwyczajnie mydlą oczy. W tym samym czasie, kiedy cała ekipa była pod domem „Krzysia”, „Masa” wraz z trzema chłopakami od nas pojechał na spotkanie z Bartkiem z Mokotowa, tym samym, z którym zapoznałem się pod mcdonaldem w Pruszkowie, przy okazji awantury o motor.
        Kiedy dojechali na miejsce, „żołnierze” z Mokotowa kazali tylko „Masie” wsiąść do ich auta i zawieźli go w miejsce, gdzie czekał na niego Bartek. Bartek w tym czasie ukrywał się przed policją i był bardzo „elektryczny” (w slangu: bardzo czujny), dlatego jego ludzie obserwowali z dystansu, czy „Masa” nie przyciągnął za sobą jakiegoś policyjnego ogona. „Masa” na tym spotkaniu prosił Bartka o wsparcie i użalał mu się na starych pruszkowskich, których obwiniał za śmierć „Pershinga”. Poprosił Bartka, aby ten pomógł mu w wojnie ze Starymi, ponieważ dowiedział się, że knuli przeciwko niemu i straszyli go kulką z ołowiu. Po tej rozmowie „żołnierze” mokotowscy odwieźli „Masę” w miejsce, gdzie czekali na niego nasi chłopcy. „Masa”



Podżeganie do zabójstwa                                                                                                           13



wsiadając do samochodu, powiedział im, że Bartek ma przemyśleć sprawę. Stanowczo jednak zaznaczył, że jeśli się zgodzi, to „Masa” ma naszykować na starcie sto koła papieru (100 000 USD).
        W niedługim czasie po rozkmince pod domem „Krzysia” i spotkaniu z Bartkiem, ktoś ostrzegł „Masę”, że będzie miał wjazd policji na chatę. Pomówił go o wymuszenie rozbójnicze niejaki „Rudy”, który prowadził sklep z elektroniką, częściami samochodowymi i zajmował się tuningiem aut w pobliskiej miejscowości Janki. W związku z tym pomówieniem „Masa” postanowił natychmiast wyjechać na Śląsk, gdzie miał się ukryć przed policją i przeczekać do wyjaśnienia tej sytuacji. Poinformował nas o tym na tradycyjnym wieczornym spacerze, gdzie obecni byli również jego główni ochroniarze, tj. Grzesiek Ł. i Artur O. (Mięśniaki). „Masa” pożegnał się z rodziną i z nami, po czym z reklamówką pieniędzy wsiadł do auta Mięśniaków, którzy zawieźli go na Śląsk.






„Masa” schowany do wora


        Niedługo po tym, gdy „Masa” zaczął ukrywać się na Śląsku, Wilki zadzwoniły do „Bysia” i powiedziały mu, że chcą się spotkać i pilnie porozmawiać. „Bysio” po tym telefonie był zdenerwowany, bo kiedy zadzwonił do mnie, powiedział: „Mariuszek, podjedź z chłopakami jak najszybciej pod mój blok i zabierzcie ze sobą broń”. W umówione miejsce Wilki przyjechały we czterech, wysiadły z auta i bez żadnych utarczek słownych przywitały się z nami wszystkimi. Powiedziały nam, że „Masa” udzielił jakiegoś wywiadu, w którym dał do zrozumienia, że zlecenie zabójstwa „Pershinga” wyszło od starego „Malizny”. Podobno nie powiedział dosłownie, że „Malizna” za tym stoi, ale tak skonstruował wypowiedź, że i tak większość zorientowana w temacie wiedziała, iż chodzi właśnie o niego. Wilki oznajmiły nam, że „Masa” przez to, że publicznie chlapnął mordą, wbił sobie gwóźdź do trumny i „poleci” za to do wora (lecieć do wora – slang używany przez gangsterów z „miasta” i osadzonych w zakładach karnych; kandydat do wora ma przeprowadzoną tzw. jazdę, tzn. ubliżają mu publicznie „żołnierze” z miasta lub osadzeni grypsujący za murami więzienia). Starzy i chłopaki od nas będą mu ubliżać, a pieniądze i interesy, które posiadał na mieście, zostaną mu zabrane bez żadnego ale. Wilki mówiły nam także, żebyśmy nie stawali już w obronie „Masy”, tylko stanęli po ich stronie. Po tym jasnym i klarownym przekazie dały nam do zrozumienia, że lepiej być z nimi niż przeciwko nim. Powiedzieli nam, abyśmy się zastanowili i dali im odpowiedź w ciągu dwóch dni. To, co usłyszeliśmy, było dla nas dużym



„Masa” schowany do wora                                                                                                         15



zaskoczeniem i byliśmy zdezorientowani, co mamy robić. Przy próbie weryfikacji tych informacji zdania były podzielone, bo okazało się, że niektóre osoby z miasta nie potwierdzały wypowiedzi „Masy” w ww. kontekście. Kiedy naradzaliśmy się, jak uniknąć wojny domowej i bezpiecznie przeczekać ten trudny czas, „Bysio” wpadł na pomysł, że moglibyśmy przyłączyć się do „Krzysia”, który był ponoć neutralny w relacjach z „Masą” i starymi, w dodatku był przyjacielem Janka „Parasola”, a „żołnierze” od Janka po prostu go lubili. Dzięki takiej roszadzie nie bylibyśmy wrogami ani starych pruszkowskich, ani Młodych Wilków. „Bysio” zadzwonił do „Krzysia” i umówił się z nim na rozmowę, którą zaplanowali na następny dzień. „Bysio” spotkał się z „Krzysiem” i przedstawił mu naszą propozycję. Ten zgodził się, abyśmy byli pod jego skrzydłem, po czym dodał, że przedstawi ten wariant Jankowi „Parasolowi”. Następnego dnia zadzwonił do mnie „Bryndziak” i powiedział, abym przyszedł do niego do domu. Kiedy dotarłem do niego na chatę, zapytał mnie, czy chcę przyłączyć się do nich wraz z „Szulerem”. Poinformował mnie, że wie już o propozycji przedstawionej naszej ekipie, jaką przedstawił „Bysio” „Krzysiowi”, a ten z kolei Jankowi. „Bryndziak” zaproponował mi, abym przyłączył się bezpośrednio do nich wraz ze swoimi najbliższymi kompanami, tj. „Szulerem”, „Gonzem” i „Dawidkiem”. Swoją propozycję argumentował tym, że w razie jakiejś poważnej zadymy „Krzyś” i tak nam dużo nie pomoże, bo jest za słaby. „Bryndziak” poniekąd miał rację, bo „Krzyś” był alkoholikiem, często leżał pijany w domu, przez co był z nim utrudniony kontakt. Fakt faktem, że głównie bazował na swojej starej legendzie z czasów o bandzie „Barabasza”, którą znał cały Pruszków, ale w konfrontacji z inną wrogą ekipą jego legenda nic by nie pomogła. Po wysłuchaniu „Bryndziaka” powiedziałem mu, że pogadam z chłopakami i jutro dam mu odpowiedź. Spotkałem się z moimi kompanami, którzy wstępnie



16                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



się zgodzili, aby przyłączyć się do Wilków, przyznając rację co do słabości „Krzysia”. Podczas naszej rozmowy zadzwonił do nas „Bysio”, był on razem ze Sławkiem „Chińczykiem” i zabiegał o pilne spotkanie. Po dziesięciu minutach chłopaki podjechały, wysiadły z auta i zapytały nas, czy rozmawialiśmy z Wilkami o przejściu do ich ekipy. Odpowiadając „Bysiowi”, zadałem mu pytanie:
        – „Bysio”, wiesz już o tym, czy dopiero pytasz?
        – Nie pytam, bo właśnie wracamy ze spotkania z nimi i rzucili taką propozycję, aby bezpośrednio przyłączyć się do nich bez żadnego pośrednictwa „Krzysia”.
        – Dawali propozycję nie do odrzucenia, sugerowali coś? – zapytał „Szuler”.
        – Nie, raczej badali grunt, co my na to, sugerując, aby ominąć wiecznie najebanego „Krzysia”, który będzie działał jako stary u boku Janka „Parasola”.
        – Wiecie co? Właśnie niedawno wróciłem z rozmowy, którą miałem z „Bryndziakiem”, i także proponował nam taki układ jak wam.
        – Czyli dopytują każdego z osobna, jakie ma swoje zdanie na tę propozycję – odpowiedział „Bysio”.
        Podczas naszego spotkania zadzwonił do „Bysia” Piotr „Petrach”, który był razem ze swoim wspólnikiem Markiem S. ps. „Sikor”. W rozmowie telefonicznej potwierdził „Bysiowi”, że „Bryndziak” także im proponował przejście do ich ekipy. „Bysio” odpowiedział mu przez telefon, żeby podjechali do nas, to wspólnie coś ustalimy w tej kwestii. Po kilku minutach chłopaki dołączyły, aby uczestniczyć wnaszej naradzie. Kiedy spotkaliśmy się wszyscy, każdy z nas przedstawił swoje argumenty i ogólnie stanęło na tym, że po pierwsze Wilki i większość ich „żołnierzy”, z którymi znaliśmy się od lat, mieszkali i przebywali na co dzień w Pruszkowie. Co poniektórzy mocniej zaprzyjaźnieni



„Masa” schowany do wora                                                                                                         17



mieli z nimi dobre relacje, znały się ich kobiety, dzieci itd. Wojna domowa byłaby dla nas najgorszą sytuacją, jaką moglibyśmy mieć w naszym rodzinnym mieście.
        Po drugie chłopaki od „Pershinga” także się z nami nie kontaktowały, odnosiliśmy wrażenie, tak jakby chciały przeczekać trudną sytuację z różnymi zagrożeniami i dziwnymi roszadami w mieście.
        Po trzecie od Bartka z Mokotowa, na którego wpadłem przypadkiem w przejściu podziemnym w Warszawie, dowiedziałem się, że nie będzie się wtrącał w wojnę pomiędzy „Masą” a starymi. Podczas naszej rozmowy ogólnie był wkurwiony i w jakichś pretensjach, przez co i mnie się dostało rykoszetem za „Masę”. Bartek dowiedział się, że po spotkaniu z nim, kiedy „Masa” prosił go o pomoc w sprawie konfliktu ze starymi, równocześnie dzwonił do nich i za pośrednictwem Ryśka K. ps. „Kajtek” próbował dogadywać się z nimi, oferując im w prezencie sto koła papieru. Bartek po tej akcji nazwał go chwiejną chorągiewką i kazał mu spierdalać. Tak naprawdę zostaliśmy na placu boju sami przeciwko potężnym starym wspieranym przez niebezpieczne Wilki.
        Po czwarte pomimo sprytnego planu, jakim byłoby rozwiązanie neutralne, czyli latanie pod skrzydłem „Krzyś”, wszyscy byliśmy zgodni co do jego słabości do alkoholu i co do jego legendy, która nie robiła już większego wrażenia na innych agresywnych ekipach.
        Po piąte „Bysio” ustalił na podstawie swoich źródeł, że „Masa” próbował zakapować „Maliznę” w związku z tym, że od niego ponoć wyszło zlecenie zabójstwa „Pershinga” w Zakopanem.
        Po szóste wyszło na jaw, że chytry „Masa”, zarabiając w ostatnim czasie potężne pieniądze, ukrywał to przed nami, żałując dla nas nawet paru złotych. Dowiedzieliśmy się między innymi, że oprócz kilku reklamówek pieniędzy, które dołączył do swojego



18                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



budżetu, dostał kasę w postaci pierwszej transzy z nowego biznesu związanego z papierosami ze strefy bezcłowej. „Masa” z tej transzy dostał pięć milionów złotych, po czym kupił sobie kolejnego, najnowszego mercedesa. Czyli w jego mniemaniu on nadal zbijałby fortunę, a my musielibyśmy walczyć za niego charytatywnie lub za jakieś ochłapy.
        Po długiej rozmowie i dogłębnej analizie wielu sytuacji wspólnie stwierdziliśmy, że „Masie” należy się solidny kop w dupę i niech teraz radzi sobie sam. Za to, że był taki pazerny, życzyliśmy mu, aby udławił się tymi pieniędzmi. Zadzwoniliśmy do Wilków i powiedzieliśmy im o naszej decyzji, czyli że przyłączymy się do nich i razem z nimi oficjalnie wbijamy w „Masę” przysłowiowego …uja. W związku z tym, że było to przed samym Bożym Narodzeniem, umówiliśmy się z nimi, że wszystkie szczegóły i nowy plan działania omówimy po Nowym Roku, wchodząc w nowe stulecie. Po nerwowej i niepokojącej pierwszej połowie grudnia 1999 roku wielu z nas postanowiło w okresie pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem wyjechać na wczasy i zrelaksować się w hotelu położonym po słowackiej stronie gór. Do Słowacji na wczasy pojechaliśmy ze swoimi kobietami i byli tam między innymi: Tomek „Sosna”, Sławek „Chińczyk”, Robert „Gonzo”, Grzegorz „Dawidek”, Artur „Skowyr” i dwóch naszych kumpli z Pruszkowa, którzy znali się z nami od lat, ale nie byli w naszej ekipie latającej przy „Masie”. Podczas sylwestrowej zabawy na telefon „Chińczyka” z życzeniami noworocznymi zadzwonił „Bysio”. Poinformował nas, że „Masę” na Śląsku zatrzymała policja, po czym osadziła go w tutejszym areszcie śledczym. Powiem szczerze, że przyjęliśmy tę wiadomość nawet z radością, bo na tamten czas mieliśmy jeden problem mniej, gdyby np. „Masa” próbował się na nas mścić, za to że odeszliśmy od niego.



„Masa” schowany do wora                                                                                                         19



Słowacja 1999 r. Od prawej na górze: koleżanka „Dawidka”, koleżanka „Skowyra”, dziewczyna „Gonza”, R.G. „Gonzo”, S.K. „Chińczyk”, Sandra, kochanka S.K. „Chińczyka”, Beata, żona T.S. „Sosny”, M.M. „Gizbern”, od prawej na dole: A.R. „Skowyr”, G.D. „Dawidek”, D.S. „Sadek”, T.S. „Sosna”, dziewczyna „Sadka”



20                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



Słowacja 1999 r. Od lewej: A.R. „Skowyr”, S.K. „Chińczyk”, M.Sz. „Szlachet”, D. S. „Sadek”, G.D. „Dawidek”, M.M. „Gizbern”, T.S. „Sosna”, R. G. „Gonzo”



„Masa” schowany do wora                                                                                                         21



Słowacja 1999 r. Od lewej na górze: T. S. „Sosna” z żoną, G.D. „Dawidek”, M.Sz. „Szlachet”, M.M. „Gizbern”, A.R. „Skowyr”, R.G. „Gonzo” z dziewczyną, S.K. „Chińczyk”, od lewej na dole: A.G. „Zosia”, dziewczyna M.Sz. „Szlacheta”, koleżanka G.D. „Dawidka”, koleżanka A.R. „Skowyra”, Kasia, dziewczyna M.M. „Gizberna”, Sandra, kochanka S.K. „Chińczyka”



22                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



Sylwester 1999 r. Od lewej: A.R. „Skowyr”, G.D. „Dawidek”, R.G. „Gonzo”, D.S. „Sadek”, M.Sz. „Szlachet”, M.M. „Gonzo”, S.K. „Chińczyk”, T.S. „Sosna”


Sylwester 1999 r. Od prawej przy stole: Beata S., Tomek „Sosna”, Artur „Skowyr”, stoi: Mariusz „Szlachet”



„Masa” schowany do wora                                                                                                         23



Sylwester 1999 r. Przy stole od prawej: Mariusz „Szlachet”, Darek „Sadek”, stoi: Artur „Skowyr”





Zjednoczenie z Wilkami


        Kiedy wróciliśmy w pełni zrelaksowani ze Słowacji, przy ul. Bolesława Prusa w Pruszkowie Wilki ustawiły spotkanie z nami pod budynkiem o nazwie Dom Kolejarza. Na spotkanie przybyli wszyscy liderzy od „Parasola”: „Bryndziak”, „Kotlet”, „Burza”, „Sankul”, „Matyś”, „Klima”, „Fabian”, „Gienek”, a z naszej strony pojawili się: „Bysio”, Sławek „Chińczyk”, „Szuler”, ja, „Gonzo”, „Dawidek”, „Petrach” i „Sikor”. W imieniu Wilków spotkanie prowadził „Bryndziak”, który oznajmił wszystkim zgromadzonym, że oni przejmują władzę w Pruszkowie pod barwami Janka „Parasola”. Powiedzieli, że w Pruszkowie Janka wspierać będzie „Krzyś”, a na terenie Warszawy i w innych regionach Polski: „Malizna”, „Słowik”, „Kaban”, „Wańka” i „Szwarcu” vel „Kajtek”. Podatek od przestępstw ustalili w wysokości trzydziestu procent od zarobku, a miał on być oddawany dla starych za pośrednictwem piątki Wilków, tj. „Bryndziaka”, „Kotleta”, „Sankula”, „Burzyna” lub „Matysia”. Przypomnieli wszystkim swoją starą zasadę, że działając wspólnie, przestrzegamy sztywnej reguły muszkieterów: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Pod koniec naszego spotkania oznajmili, że starzy nasiedzieli się już w więzieniach, odwalili kawał roboty w mieście, dlatego teraz będą sprawować funkcję jako zarząd mafii pruszkowskiej. My mieliśmy zadbać o ich emerytury pochodzące z tytułu odprowadzanych naszych składek i wielu gangsterów, którym udzielili tzw. franczyzy. Powiedzieli nam również, abyśmy przekazali wszystkie nasze ustalenia pracującym dla nas „żołnierzom” z młodszego pokolenia. Stanowczo



Zjednoczenie z Wilkami                                                                                                              25



zastrzegli, że w naszych nowych szeregach nie ma miejsca dla „Sproketa”, robiąc z niego dosłownie wroga publicznego. Byli na niego bardzo cięci, włącznie ze starymi. Odnośnie do Mięśniaków, także mieli wiele zastrzeżeń, powiedzieli, że muszą się więcej o nich dowiedzieć i wtedy zastanowią się, co z nimi począć. Oprócz wątku związanego z oczekiwaniem na decyzję w sprawie Mięśniaków, spotkanie ogólnie zakończyło się pozytywnie, wszyscy zgromadzeni przybili piątkę, bo od tej pory byliśmy już jedną, zjednoczoną ekipą. W tym momencie po ostatecznym określeniu się, że będziemy pracować dla starych, automatycznie przeszliśmy na drugą stronę barykady względem ekipy ożarowskiej i ekipy „Bola” z Grodziska Mazowieckiego. Oni wcześniej w wielu sprawach działali w porozumieniu z „Masą” i nie pasowało im pracować dla starych, chcieli być samodzielni tak jak np. grupa mokotowska. Ożarowiacy po zabójstwie „Pershinga” nie chcieli mieć nic wspólnego ze starymi, bo mierząc ich jedną miarką, tkwili w swoim przekonaniu, że to oni właśnie wydali wyrok na ich byłego przywódcę – „Pershinga”. Po upływie około tygodnia spotkaliśmy się w większym gronie i uczestniczyliśmy w rozkmince odnośnie do Mięśniaków. Chłopcy dopytywali o to, co nam wiadomo o kolegach z dzielnicy Warszawy-Ochoty, jakie mają grzechy na sumieniu i jak nam się z nimi współpracowało. Stanęliśmy w ich obronie, twierdząc, że byli dla nas w porządku, a nasza współpraca z nimi układała się dobrze. Także przyjaźnie i pozytywnie wypowiadał się o nich „Matyś” i podzielał nasze zdanie. Po dłuższej naradzie i konsultacji z nami nasi liderzy postanowili, że Mięśniaki dostaną kredyt zaufania i Starzy zaakceptują ich przynależność do naszej nowo zjednoczonej sfory. Podczas tej dyskusji wrócili także do rozmowy o „Sprokecie”, po czym powiedzieli: „»Sproket« ma być zamieciony z miasta, jak się wam nawinie, to macie go zawinąć i natychmiast nas o tym poinformować”. Co takiego zrobił



26                                                                                                              Miasto Młodych Wilków



„Sproket” i komu tak podpadł? Tego dokładnie nie wiem, ale myślę, że uzbierało się na niego za dużo skarg do starych z okresu, kiedy działał pod szyldem „Pershinga” i „Masy”. W tamtym czasie zarządzał ostrą ekipą, która „dojeżdżała” złodziei i różnych kombinatorów działających na mieście, być może powiązanych w jakimś stopniu z którymś ze starych pruszkowskich.


Roman O. „Sproket”, przywódca ekipy „pierwszego reagowania”. Roman ze swoimi ludźmi uważany był na mieście za zbrojne ramię „Masy”

 



do góry

Wykonane przez Onisoft.pl

2017 Wszelkie prawa zastrzeżone oceanksiazek.pl

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl